Szukał części do zabytkowego mercedesa, a znalazł swój samochód

Skradziony został Mercedes Ponton z 1958 roku wart 40 tys. złotych
Skradziony został Mercedes Ponton z 1958 roku wart 40 tys. złotych
Źródło: Policja w Tarnowie

Pewien tarnowianin szukał w sieci części do swojego zabytkowego samochodu. Trafił na ogłoszenie, w którym do sprzedaży oferowano właśnie jego mercedesa z 1958 roku. Za sprawą stał mężczyzna, który zbierał złom.

Mieszkaniec Tarnowa przeglądał ogłoszenia, szukając części zamiennych do swojego samochodu. To pojazd nie byle jaki, bo zabytkowy Mercedes Ponton z 1958 roku wart 40 tys. złotych.

- Jakież było jego dziwienie, gdy zobaczył na jednym z portali swój samochód oferowany do sprzedaży w całości. Gdy sprawdził garaż, w którym ostatnio zaparkował swojego mercedesa, stwierdził, że owszem jest on zamknięty, ale zostały założone nowe kłódki – relacjonuje Paweł Klimek z tarnowskiej policji.

Znalazł się

Po otwarciu garażu wszystko stało się jasne: samochód zniknął. Właściciel zgłosił włamanie i kradzież policjantom. Poinformował, że mercedes jest oferowany do sprzedaży na portalach krajowych i zagranicznych.

Samochód szybko udało się odnaleźć i to niedaleko, bo w Tarnowie. Okazało się, że ktoś kupił go, nie będąc świadomym, że mercedes został wcześniej skradziony.

Mężczyzna wskazał, gdzie i z kim podpisywał umowę.

Złodziej zbierał złom

Policjantom udało się ustalić, że mieszkaniec Tarnowa, zbierając złom, włamał się do jednego - według niego - nieużytkowanego garażu i ukradł mercedesa.

- Samochodem pomocy drogowej przetransportował go na teren swojej posesji, a garaż zamknął zakładając swoje kłódki. Pojazd stojący na posesji zobaczył miłośnik starych samochodów i odkupił go, a następnie wystawił do dalszej sprzedaży – tłumaczą policjanci.

Złomiarz może odpowiadać za kradzież z włamaniem, za którą grozi 10 lat więzienia oraz za paserstwo. Grożą mu dwa lata więzienia. Teraz trafił do zakładu karnego, gdzie odbywa karę za podobne przestępstwa, których dopuścił się wcześniej.

Autor: mmw/mś/jb / Źródło: TVN24 Kraków

Czytaj także: