Po trzech tygodniach poszukiwań udało się zatrzymać sprawcę napadu na stację benzynową w Stalowej Woli. Jak informuje policja, mężczyzna potrzebował gotówki prawdopodobnie na dopalacze, bo jest od nich uzależniony.
Jak relacjonowali wtedy policjanci, wszystko wydarzyło się około godz. 3 w nocy. Wtedy do budynku wszedł zamaskowany mężczyzna, przedmiotem przypominającym pistolet sterroryzował pracownika i uciekł ze skradzioną gotówką.
Trafił do aresztu
Całe zajście nagrały kamery monitoringu, a policjanci zaczęli poszukiwania sprawcy. Mężczyznę udało się odnaleźć po trzech tygodniach od napadu.
To 23-latek ze Stalowej Woli. Podczas przesłuchania przyznał, że to on napadł na stację.
– Wyraził skruchę i był nawet gotowy przeprosić. Pozostaliśmy jednak nieugięci i skierowaliśmy wniosek o jego tymczasowe aresztowanie – mówi nam Piotr Walkowicz ze stalowowolskiej prokuratury.
Grozi mu 18 lat więzienia
Do wniosku przychylił się sąd i 23-latek w areszcie spędzi kolejne 3 miesiące. Okazało się, że mężczyzna uzależniony jest od środków psychoaktywnych, tzw. dopalaczy i, jak mówi Walkowicz, najprawdopodobniej na ten cel mężczyzna chciał przeznaczyć skradzione pieniądze.
Za rozbój, za który 23-latek będzie odpowiadał, grozi 12 lat więzienia. Jednak mężczyzna działał w warunkach recydywy, co oznacza, że w więzieniu może spędzić nawet 18 lat.
Autor: mmw / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Stalowej Woli