Kolejny wypadek w Tatrach. Turystka potknęła się na prostym szlaku w rejonie Czuby Goryczkowej i sturlała się około 300 metrów. Groźnie wyglądający upadek tym razem zakończył się szczęśliwie.
Choć ratownicy mówią, że dobra z pozoru pogoda może okazać się zdradliwa i ostrzegają przed możliwymi burzami, w Tatry i tak wychodzą tłumy turystów. Szlak w rejonie Czuby Goryczkowej w poniedziałek był wypełniony amatorami górskich wędrówek. To raczej prosta trasa, ale i tak o mało nie doszło tam do tragedii.
Spacerująca z mężem turystka potknęła się i koziołkując, pokonała ok. 300 metrów. Według świadków wypadek wyglądał bardzo niebezpiecznie. - Otrzymaliśmy pełne przerażenie zgłoszenie - relacjonuje Piotr Bednarz, dyżurny Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Szczęśliwe zakończenie
Jednak kiedy ratownicy zjawili się na miejscu, okazało się, że upadek nie był tak groźny, jak wyglądał, ale 58-latka i tak została przetransportowana śmigłowcem do Zakopanego.
- Turystce nic się nie stało. Trafiła do szpitala w Zakopanem. Szybko z niego wyszła. Nie wymagała opieki lekarskiej - mówi Bednarz.
Kobieta miała sporo szczęścia, jednak nie wszystkie wypadki w Tatrach kończą się dobrze. W tym roku jest ich wyjątkowo dużo. TOPR musiał interweniować w lipcu ponad 80 razy. W ubiegłym roku w lipcu podobnych interwencji było 66. - Warunki do turystyki są wymagające, część szlaków ma charakter letni, nie ma śniegu i jest ciepło. Natomiast na części szlaków zalega dosyć dużo śniegu, szczególnie na szczytach wysokogórskich. Wędrowanie tam jest trudnym wyzwaniem i wymaga dużych umiejętności - tłumaczy Andrzej Górka z TOPR.
Autor: mmw/zp / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia | fot. Jan Opioła