Dziadkowie zajmą się czwórką dzieci z Podkarpacia, których matka zginęła w sobotę ratując je z pożaru. Na razie, do zakończenia postępowania o ustalenie stałej opieki nad rodzeństwem. Tak zdecydował dziś, na niejawnym posiedzeniu, sąd rejonowy w Krośnie. Czy dzieci zostaną z dziadkami na zawsze? Nie jest przesądzone. Przedstawiciele miejscowego ośrodka pomocy zapewniają, że rodzina nie zostanie pozostawiona sama sobie.
O przyznanie stałej opieki nad czwórką dzieci państwu Marczuk wnioskowało Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Krośnie.
- Kierujemy się dobrem dzieci. Teraz jest to najlepsza opcja. Na razie innych nie braliśmy nawet pod uwagę - mówiła tvn24.pl Agnieszka Zygarowicz z PCPR w Krośnie. Pod wnioskiem Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie o przyznanie opieki dziadkom podpisali się także oni sami.
W środę sąd częściowo przychylił się do tego wniosku i zadecydował o tym, że dwie dziewczynki (2,5 roku i 9 lat) i dwóch chłopców (4 lata i 8 lat) tymczasowo może mieszkać z babcią i dziadkiem.
U dziadków na czas postępowania
Dzieci są u nich od soboty. I zostaną pod opieką dziadków na pewno na czas postępowania w sprawie ustalenia stałej opieki nad dziećmi. Jeśli przez ten czas starsi państwo podołają opiece najpewniej na stałe powierzona im zostanie pieczą nad czwórką wnuków.
Jak mówi Renata Leja-Syniec, przewodnicząca wydziału rodzinnego sądu rejonowego w Krośnie, trudno powiedzieć, ile potrwa samo postępowanie. - Sytuacja kandydatów na rodzinę zastępczą będzie monitorowana, będziemy ustalać ich warunki, kwalifikacje do pełnienia tej funkcji - mówiła sędzia.
Dodała jednocześnie, że rozważa także możliwość zwrócenia się o wskazanie kandydatów na rodzinę zastępczą spośród osób niespokrewnionych.
Leja-Syniec zwraca uwagę, że wychowanie dzieci będzie dla dziadków trudnym zadaniem. - Już nie mówię o sytuacji materialnej, ale o emocjonalnym prowadzeniu dzieci. Tym bardziej, że są one po traumie - podkreśla.
Nie zostaną bez pomocy
Przedstawicie PCPR deklarują wszelką pomoc rodzinie. Zygarowicz przypomina, że "kiedy sąd tworzy rodzinę zastępczą, są podstawy, by przyznawać dodatkowe świadczenia na rzecz dzieci".
PCPR stara się, by opiekę nad rodziną zastępczą objął też koordynator. Instytucja ma bowiem obowiązek kontroli nad ustanowioną rodziną zastępczą. - Znamy tą rodzinę od wielu lat, pomagaliśmy mamie dzieciaków wcześniej. To była wspaniała kobieta - podkreśla Zygarowicz.
Państwo Marczuk nie posiadają na razie odpowiednich warunków mieszkaniowych, ale wiele instytucji zobowiązało się im pomóc.
Dzieci we wtorek wyjechały na ferie do pobliskiego Rymanowa, gdzie spędzą dwa tygodnie. Jak przekazał na antenie TVN24 Adam Dańczak, wójt Jaślisk, gmina wspólnie z Caritasem podjęła decyzję ws. przygotowania przez ten czas warunków do mieszkania w domu babci. - Zapadły również wstępne ustalenia dotyczące odbudowy domu - dodał.
Zanim sąd przyznał Marczukom prawo do opieki, wiele osób zdecydowało się wesprzeć osierocone dzieci. Mieszkańcy Daliowej zorganizowali zbiórkę. Darów było tak wiele, że dzieci mają już wszystkie ubrania i przybory szkolne.
Wójt prosił osoby, które będą chciały wesprzeć osierocone dzieci, żeby ukierunkowały swoją pomoc na artykuły spożywcze o przedłużonej dacie ważności.
Zapewniona edukacja
Rzecznik prasowy Caritas Polska, Paweł Kęska, dodał, że potrzebne będą również materiały budowlane.
Przekazał, że dzieci będą miały zapewnione wyprawki szkolne i stypendia do czasu zakończenia edukacji w ramach programów Caritas. Do niedzieli aktywny jest SMS charytatywny Caritas Polska. Można go wysyłać pod numerem 72052 z hasłem "POMAGAM".
Wszyscy, którzy chcieliby pomóc, mogą również wpłacać pieniądze pod numer konta:
PEKAO S.A. I O. Przemyśl 33 1240 2568 1111 0000 3629 7045 z dopiskiem "pomoc dzieciom".
Szczegółowych informacji udziela GOPS w Jaśliskach pod numerem telefonu 13 43 10 589
Dzieci zostały same w domu
Do tragedii doszło w sobotę około godziny 10. Jak wynika z relacji świadków, gdy wybuchł pożar kobieta była poza budynkiem. Po wyprowadzeniu dzieci, 35-latka wróciła po coś do budynku i już nie wyszła. Strażacy weszli do środka, znaleźli ciało kobiety przygniecione szafką. Rzecznik poinformował, że budynek, w którym doszło do pożaru, był murowano-drewniany. Ogień szybko się rozprzestrzenił. Dzieci są już pod opieką psychologa.
Autor: mmw/i / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: tvn24