Otwarte okno w aucie, a w nim ręka z przedmiotem przypominającym broń. "Celują do ludzi"

Policja ustaliła czterech mężczyzn, którzy jeździli samochodem po ulicach Rzeszowa i mieli przy sobie przedmiot przypominający broń
Do zdarzenia doszło w powiecie rzeszowskim
Źródło: Google Maps

Centrum Rzeszowa, na jednej z głównych ulic srebrny nissan, a w nim czwórka młodych ludzi. Jeden z nich trzyma w dłoni przedmiot przypominający broń. Realne zagrożenie czy głupi żart? Wyjaśnia to rzeszowska policja, która prowadzi postępowanie dotyczące zakłócenia spokoju lub porządku publicznego, za co grozi areszt, ograniczenie wolności i wysoka grzywna. Mundurowi namierzyli już pasażerów samochodu.

"Jeżdżą po Rzeszowie i celują bronią do ludzi i innych aut w aucie 4 osoby, każda z nich mniej więcej po 20 lat, osobą z bronią miała okulary i całą prawą rękę wytatuowaną albo popisaną markerem" - napisał świadek, który w sobotę (12 sierpnia) o zdarzeniu poinformował na profilu na Facebooku o nazwie "Spotted: Rzeszów".

Do informacji autor dołączył zdjęcie srebrnego samochodu. Z okna samochodu wystaje ręka, pasażer trzyma w niej przedmiot przypominający broń. Wszystko dzieje się w biały dzień na jednej z ulic w centrum stolicy Podkarpacia.

Policja ustaliła czterech mężczyzn, którzy jeździli samochodem po ulicach Rzeszowa i mieli przy sobie przedmiot przypominający broń
Policja ustaliła czterech mężczyzn, którzy jeździli samochodem po ulicach Rzeszowa i mieli przy sobie przedmiot przypominający broń
Źródło: Spotted: Rzeszów

Policja ustaliła pasażerów samochodu ze zdjęcia

Jak przekazał nam aspirant Andrzej Stebnicki z Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie, która zajęła się sprawą, w wyniku działań operacyjnych mundurowym udało się ustalić pasażerów srebrnego samochodu. - To czterej młodzi mężczyźni, wszyscy są mieszkańcami Stalowej Woli - powiedział nam mundurowy.

Funkcjonariusze prowadzą także postępowanie w tej sprawie. - Wstępna kwalifikacja czynu to artykuł 51 paragraf 1 Kodeksu wykroczeń, czyli zakłócanie ładu i porządku publicznego - poinformował Andrzej Stebnicki.

Zakłócenie spokoju lub porządku publicznego.
Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
Art. 52 par. 1 Kodeksu wykroczeń

Nikt nie usłyszał zarzutu

Jak przekazał nam mundurowy, czyn ten zagrożony jest karą grzywny - nawet do pięciu tysięcy złotych, a także ograniczenia lub pozbawienia wolności.

- W sprawie cały czas trwają czynności, nikt nie usłyszał zarzutów - przekazał aspirant Andrzej Stebnicki.

Jak dodał, do tej pory żadna z osób postronnych, która była świadkami tego zdarzenia, nie złożyła oficjalnie zawiadomienia w tej sprawie.

Oglądaj TVN24 na żywo
Dowiedz się więcej:

Oglądaj TVN24 na żywo

Czytaj także: