- Jest bardzo silnym chłopcem. Zawsze był zdrowy, nigdy nie chorował - mówią rodzice 2-letniego Adasia, który w stanie skrajnego wyziębienia trafił do szpitala w Prokocimiu. Stan dziecka się poprawia, i jak mówią lekarze jest szansa, że "wyjdzie z tego bez szwanku". - To chyba dzięki temu, że ma odporność - mówi mama chłopca.
W szpitalu spędzają całe dnie, na noc wracają do domu. Rodzice Adasia nie wiedzą, dlaczego ich 2-letni syn wyszedł w środku nocy z domu babci ubrany jedynie w pidżamę. - Czy szedł do domu, czy w śnie był? Nie wiadomo - mówi tata chłopca. - Nie zdarzało mu się to wcześniej - zaznacza.
Mimo ciężkich doświadczeń rodzice chłopca nie tracą optymizmu. Mama chłopczyka zwraca uwagę, że jej syn zawsze miał silny organizm. - Jest bardzo silnym chłopcem. Zawsze był zdrowy, przede wszystkim nie chorował. To chyba też dzięki temu, że ma odporność - mówi.
Wyjątkowy przypadek
Zaznaczają też, że wszyscy interesują się jego stanem zdrowia. Zdają sobie sprawę z tego, że przypadek ich syna jest wyjątkowy. Tuż po przywiezieniu do szpitala temperatura ciała chłopca wynosiła 12,7 stop. C. Dotychczas najniższa temperatura ciała osoby uratowanej z hipotermii na świecie to 13,7 st. C.
- Rodzina, bliscy, wszyscy dzwonią i się pytają. Wszyscy żyją naszym dzieckiem - mówi mama chłopca. - Cały czas odbieram telefony, odpisuje na sms-y. Każdy się pyta, każdy chce wiedzieć czy jest dobrze i czy będzie lepiej - zaznacza.
Wybudzony ze śpiączki
Adaś od niedzieli przebywał w śpiączce farmakologicznej. We środę został z niej wybudzony. Jak informują lekarze, chłopiec otwiera już oczy. Porusza też rączkami i nóżkami.
Dziecko jest wciąż podłączone do respiratora. Wciąż jednak nie wiadomo, jaki jest stan mózgu dziecka. Inne organy pracują prawidłowo.
Jak zaznaczają lekarze, o rokowaniach będzie można mówić po tym, jak dziecko zostanie ekstubowane.
Lekarze zadowoleni
Wcześniej we wtorek, podczas konferencji prasowej prof. Janusz Skalski podkreślał, że jest zadowolony z przebiegu leczenia dwuletniego Adasia, który został przywieziony do szpitala w stanie skrajnego wyziębienia. - Gdyby dziecko udało się wyleczyć bez szwanku, to byłby absolutny cud. To pierwszy taki przypadek w Polsce. Wejdzie też do annałów nauki światowej - powiedział.
Tuż po przywiezieniu do szpitala chłopczyk, który był wychłodzony do 12,7 stop. C., został podpięty do urządzenia ECMO, które umożliwia pozaustrojowe utlenowanie krwi. Dzięki niemu udało się podnieść temperaturę ciała chłopca do 36 stopni Celsjusza.
Feralnej nocy opiekowała się nim babcia
Adaś przebywał pod opieką babci w Racławicach (gmina Jerzmanowice-Przeginia). W nocy z soboty na niedzielę, między 3 a 5 rano, wyszedł z domu. – Około 8 rano dostaliśmy informację o jego zaginięciu i niezwłocznie rozpoczęliśmy akcję poszukiwawczą - mówił Michał Godyń, policjant z Krzeszowic, który znalazł chłopca.
Temperatura ciała chłopca wynosiła 12 stopni
Nieprzytomne dziecko leżało, około 600 metrów od domu, w pobliżu potoku Racławka. Jak podkreśla funkcjonariusz, w poszukiwania zaangażowali się sąsiedzi i okoliczni mieszkańcy.
- On był boso, skarpetki miał na nóżkach, bez majteczek, i w krótkiej piżamce. Bez oznak życia - opowiada pan Marian, właściciel domu, w którym reanimowano wyziębionego dwulatka. Po godzinnej akcji, pogotowie zabrało chłopca do szpitala w Krakowie.
Autor: mmw / Źródło: TVN24 Kraków