13-letni chłopak został zatrzymany przez policję ze Skarżyska-Kamiennej w związku z podpaleniem restauracji nad zalewem Rejów. Tłumaczył, że chciał podpalić tylko słomę na dachu i nie miał świadomości, że wywoła pożar całego budynku.
Restauracja spłonęła w poniedziałek wieczorem. Następnego dnia rano policjanci zaczęli podejrzewać, że było to podpalenie. Ich przypuszczenia potwierdziło nagranie z kamery monitoringu.
- Śledczy przeanalizowali dostarczony przez właściciela restauracji monitoring. Na nagraniu widać było dwóch młodych chłopaków. Jeden z nich podpalił słomianą strzechę drewnianej wiaty, która stała na dolnej kondygnacji budynku, pod salą restauracyjną. Następnie podpalacz i jego kolega uciekli – powiedział aspirant Jarosław Gwóźdź z Komendy Powiatowej Policji w Skarżysku-Kamiennej.
"Nie miał świadomości powstania pożaru"
Policjanci dysponowali wizerunkami podpalaczy, którzy szybko zostali ujęci. - Dokładnie po 24 godzinach od zdarzenia zatrzymany został 13-latek. Chłopak przyznał się do podpalenia. Tłumaczył, że podpalając słomę, nie miał świadomości powstania pożaru. Sądził, że spali się jedynie słoma na dachu wiaty – dodał Gwóźdź.
Funkcjonariusze zabezpieczyli zapalniczkę i ubranie, który sprawca miał na sobie w chwili zdarzenia. Małoletni podpalacz trafił do policyjnej izby dziecka. Policjanci ustalili, że towarzyszem nastolatka był jego o rok młodszy kolega.
- Materiały trafią do sądu rodzinnego, gdzie zapadnie decyzja co do dalszych losów sprawcy – podkreślił policjant.
Pożar restauracji
Do pożaru restauracji nad zalewem Rejów doszło w poniedziałek. Strażacy otrzymali zgłoszenie ok. godz. 18. Płonął dwukondygnacyjny budynek restauracji.
W wyniku pożaru doszczętnie spłonęło wyposażenie dolnej kondygnacji, pożar strawił też częściowo wyposażenie górnego piętra i poszycia dachowego. W momencie powstania ognia w obiekcie były dwie kobiety, pracownice restauracji. Kobiety były w części budynku nieobjętej ogniem. Po zauważeniu dymu uciekły i nie odniosły żadnych obrażeń.
W działaniach wzięło udział 12 zastępów straży pożarnej - ponad 40 strażaków. Sytuacja została opanowana po około czterech godzinach. - Po przygaszeniu pożaru ratownicy sprawdzili wszystkie pomieszczenia pod kątem obecności osób poszkodowanych, nikogo nie znaleziono – relacjonował młodszy brygadier Marcin Kuźdub z Komendy Powiatowej PSP w Skarżysku Kamiennej.
Strażacy wstępnie uznali, że prawdopodobną przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej. Jednak policja nie wykluczała, że mogło dojść do podpalenia.
Właściciel oszacował straty na dwa miliony złotych. Wartość uratowanego mienia określił na milion złotych. Ze wstępnej analizy inspektora nadzoru budowlanego wynika, że konstrukcja budynku nie została naruszona.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: KPP Skarżysko-Kamienna