40-latek z Krakowa został zatrzymany przez policję po tym, jak wszedł do jednego z bloków przy ulicy Limanowskiego i usiłował dostać do mieszkań. Kiedy na miejsce przyjechali funkcjonariusze, mężczyzna tłumaczył, że włamuje się, bo nie ma gdzie spać.
Obecność nieznajomego mężczyzny zgłosił na policję jeden z mieszkańców bloku. 40-latek chodził po korytarzu i naciskał klamki przy drzwiach poszczególnych mieszkań. Usiłował dostać się do któregoś z nich.
W końcu mu się udało, jednak w mieszkaniu była jego właścicielka. Kobieta zaczęła krzyczeć, na pomoc ruszyli sąsiedzi. – Obezwładnili i zamknęli 40-latka w pustym pomieszczeniu. Wezwali też policję – relacjonuje Sebastian Gleń, rzecznik prasowy krakowskiej komendy
Kiedy przyjechał radiowóz, mężczyzna wyskoczył przez okno na drugim piętrze. - Skok okazał się tragiczny w skutkach: jak się okazało po badaniu, mężczyzna doznał poważnego złamania ręki i nogi oraz ogólnych potłuczeń całego ciała – informuje rzecznik. Policjanci wezwali na miejsce karetkę.
Szukał noclegu
Okazało się, że mężczyzna w chwili zdarzenia był nietrzeźwy, miał ponad dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
- Tłumaczył, że będąc pod wpływem alkoholu, bał się wrócić do domu, więc szukał lokum aby móc bezpiecznie przenocować – wyjaśnia Gleń.
40-latek usłyszał zarzut naruszenia miru domowego, grozi mu do dwóch lat więzienia.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24 | zdjęcie ilustracyjne