W Andrychowie (Małopolska) burmistrz miasta i komendant wojewódzki spotkali się z mieszkańcami, aby uspokoić narastający konflikt sąsiedzki między Polakami, a Romami. Obie grupy twierdzą, że nie czują się bezpiecznie. Władze zapowiadają rozszerzenie monitoringu.
W związku z eskalacją andrychowskiego konfliktu polsko-romskiego, w piątek burmistrz miasta i komendant wojewódzkiej policji spotkali się z mieszkańcami. Głównie byli to przedstawiciele grup kibicowskich, które od czwartku wieczorem organizują w mieście patrole obywatelskie.
- Do Andrychowa przyjechał też prezes stowarzyszenia Romów w Polsce - informuje reporter TVN24.
Patrolowali miasto
Patrole obywatelskie zaczęły się w czwartek. - Początkowo było to zgromadzenie, głównie młodych kibiców, w białych koszulkach. Ponieważ nie było na nie żadnego zezwolenia, uczestnicy zostali wezwani do rozejścia się - relacjonuje wydarzenia rzecznik małopolskiej policji Mariusz Ciarka.
Potem mężczyźni chodzili już w małych grupkach, patrolując miasto.
- Nie odnotowaliśmy żadnego incydentu w tym czasie - zapewnia w rozmowie z nami Ciarka, przyznaje jednak, że zdarzyło się kilkanaście fałszywych alarmów. - Anonimowo ktoś dzwonił i informował o wybitej szybie, pogróżkach czy starciach. Jednak po pojawieniu się policji, okazywało się, że nic takiego nie miało miejsca - opisuje rzecznik.
Nie czują się bezpiecznie
Zarówno Romowie, jak i pozostali mieszkańcy Andrychowa utrzymują, że nie czują się bezpiecznie w mieście. - Dzieci boją się wyjść na ulicę, są zastraszane - mówi przedstawiciel społeczności romskiej. Inni mieszkańcy twierdzą, że to Romowie są złymi sąsiadami. - Siedziałem na ławce, podeszła Romka, zaczęła wróżyć, zanim się zorientowałam, portfela już nie było - mówi w rozmowie z reporterką TVN24 mieszkaniec Andrychowa.
Informacje o atakach
Konflikt zaognił się w tydzień temu w piątek. Wówczas w mieście miała zostać poturbowana, przez zamaskowanych napastników, romska kobieta z dziećmi. Kobieta nie zgłosiła się ani do szpitala, ani na policję, żeby złożyć wyjaśnienia w tej sprawie.
W odwecie Romowie, także pochodzący spoza Andrychowa, dotkliwie pobili dwóch młodych mieszkańców miasta. Pobici trafili do szpitala. Z kolei w poniedziałek - zdaniem Romów - "nacjonaliści" zaatakowali ich mieszkania.
Policja powołała specjalną grupę śledczą, która ma wyjaśnić te zdarzenia. Funkcjonariusze analizują zapisy monitoringu, relacje pokrzywdzonych i świadków oraz zbierają inne informacje, by poznać przebieg zdarzeń oraz ich przyczyny.
Ma pomóc rozbudowany monitoring
Burmistrz zapowiedział, że do końca roku miejski monitoring zostanie rozszerzony z 15 do 25 kamer. Zostanie też unowocześniony.
Wzmożone zostaną kontrole osób przyjezdnych. Jak powiedział burmistrz, w mieście pojawiły się ostatnio samochody z obcymi numerami rejestracyjnymi, którymi przyjechali Romowie spoza Andrychowa.
Historia się powtarza
Podobne zdarzenia miały miejsce w Andrychowie jesienią ubiegłego roku. Po pobiciu dziecka przez niewiele od niego starszego Roma, na popularnym portalu społecznościowym powstał profil "Antyromski Ruch Andrychowski". Szybko zyskiwał fanów. Administrator portalu zamknął go ze względu na zarzut szerzenia rasizmu i nienawiści.
Powstał kolejny: "Nie dla Romów w Andrychowie". Także został zamknięty. Napięta sytuacja została wówczas rozładowana.
100 osób
Romowie w Polsce mają status mniejszości etnicznej. Ich liczebność szacowana jest na 20-30 tys. Społeczność romska w 21-tysięcznym Andrychowie liczy około 100 osób.
W Andrychowie trwa konflikt polsko-romski:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: koko//rzw / Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków