Policjant Michał Zwolski wracał po służbie do domu, kiedy na parkingu jednego ze sklepów zauważył dziwnie poruszającą się hondę. Razem z innymi mężczyznami podbiegł do samochodu i wyciągnął kluczyki ze stacyjki. Pijany kierowca samochodu usiłował w tym czasie przesiąść się na fotel pasażera i przekonać świadków, że to nie on prowadził.
Zwolski pracuje w Wydziale Prewencji i Ruchu Drogowego w Busku (Świętokrzyskie). We wtorek po południu, wracając z pracy do domu, pojechał na zakupy do jednego z marketów.
- Na parkingu przed sklepem zauważył pojazd marki Honda, którego tor jazdy mógł wskazywać, że kierujący jest nietrzeźwy. Również dwóch stojących w pobliżu mężczyzn zauważyło, że kierujący hondą dziwnie się zachowuje – relacjonuje Damian Janus z zespołu prasowego kieleckiej policji.
Policjant i pozostali świadkowie nie tracili czasu. Pobiegli w kierunku pojazdu. - Kiedy samochód się zatrzymał, starszy sierżant Michał Zwolski wyciągnął ze stacyjki kluczyki, uniemożliwiając dalszą jazdę kierującemu. Policjant wyczuł, że kierujący jest pod wpływem alkoholu i zadzwonił na numer alarmowy, informując o swoich spostrzeżeniach dyżurnego – tłumaczy dalej Janus. Podejrzliwość policjanta wzbudziła również napoczęta butelka wódki, umieszczona w przegródce w drzwiach samochodu od strony kierowcy.
Wydmuchał 2,5 promila
Jak podaje policja, kierujący hondą mężczyzna usiłował przekonać świadków, że to wcale nie on prowadził samochód. By uwiarygodnić swoją wersję zdarzeń 35-latek usiłował… przesiąść się na fotel pasażera. - Kiedy zorientował się, że jego tłumaczenie nie jest wiarygodne, próbował uciec z samochodu. Ten zamiar uniemożliwili mu policjant oraz świadkowie zdarzenia – podaje rzecznik.
Na miejsce przyjechał patrol policji, który sprawdził stan trzeźwości kierowcy. Mężczyzna wydmuchał 2,5 promila alkoholu. Dodatkowo 35-latek nie miał uprawnień do kierowania autem. Grozi mu kara do dwóch lat pozbawienia wolności, grzywna i zakaz prowadzenia pojazdów.
Rzecznik policji podkreśla, że na pochwałę zasługuje zarówno zachowanie policjanta po służbie, jak i pozostałych świadków zdarzenia. - Być może pozwoliło ono uniknąć tragicznego w skutkach zdarzenia – zauważa Janus.
Autor: wini//ec / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Świętokrzyska policja