Zostali wręcz zaproszeni - mówi tvn24.pl rzecznik KGP w odpowiedzi na zarzuty przywódcy wspólnoty żydowskiej Rzymu i jego towarzyszy, którzy "utknęli" na terenie Muzeum Auschwitz w Oświęcimu. Włosi twierdzili, że zostali zatrzymani przez polską policję, przetrzymywani w byłym obozie. Jak zaznacza Mariusz Sokołowski funkcjonariusze byli empatyczni, nikt nie usłyszał żadnych zarzutów.
Do incydentu doszło we wtorek po uroczystościach obchodów 70. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz.
Jeszcze w środę historię opisały zagraniczne media, cytując rzecznika wspólnoty Fabio Perugię, który miał mówić: Potraktowali nas jak przestępców. Przyjeżdżało coraz więcej policjantów, aż w końcu kilkunastu przetrzymywało nas w obozie.
A Pacifici napisał na tweeterze: "Zostaliśmy zatrzymani przez polską policję w Auschwitz. Wstyd".
Policja: chcieliśmy, by pojechali na komendę, bo tam jest kawa, herbata
Jak w rozmowie z portalem tvn24.pl podkreśla rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski, funkcjonariusze nie mają sobie nic do zarzucenia, nikt nie został zatrzymany.
Ze względu na późną porę nocną a także warunki, zapytaliśmy, czy chcą udać się na komendę, gdzie są ciepłe pomieszczenia i można przygotować kawę czy herbatę. Można powiedzieć, że zostali wręcz zaproszeni. Na początku odmówili, później jednak, po telefonie do konsula, udali się na komendę swoimi samochodami Mariusz Sokołowski, rzecznik komendy głównej policji
– Po godz. 23 zostaliśmy wezwani przez straż muzeum w związku z podejrzeniem o popełnieniu przestępstwa kradzieży z włamaniem. Przyjechaliśmy jak najszybciej, zwłaszcza, że był to wyjątkowy czas – mówi Sokołowski.
I opowiada: ze względu na późną porę nocną, a także warunki zapytaliśmy, czy chcą udać się na komendę, gdzie są ciepłe pomieszczenia i można przygotować kawę czy herbatę. Można powiedzieć, że zostali wręcz zaproszeni. Na początku odmówili, później jednak, po telefonie do konsula, udali się na komendę swoimi samochodami. Tam dotarli o 1:30.
Na komendzie, zgodnie z zaleceniem prokuratora, musiały się odbyć przesłuchania. Wszyscy zeznawali w charakterze świadków.
Co więcej, mówi Sokołowski, policjanci byli świadomi, że Włosi mają samolot w środę, dlatego starali się jak najszybciej zakończyć czynności. Żeby było szybciej, tłumaczy przywieziono radiowozami z miejscowości oddalonej od komisariatu ok. 20 km.
– W jednym czasie mogły być przesłuchiwane dwie osoby. Przesłuchania zakończyły się o godzinie 5 – informuje rzecznik policji. Dodaje, że zgodnie z prośbą Włochów, tłumaczenia zostały ponownie sprawdzone, a po zakończonych czynnościach wszyscy mogli wrócić do hotelu.
O ocenie działań polskiej policji przez Włochów powiedział: policjanci wykazali się bardzo empatycznym podejściem i starali się jak najszybciej przeprowadzić czynności. Myślę, że nie mamy sobie nic do zarzucenia.
Surowszy w swojej ocenie był dyrektor Muzeum Auschwitz Piotr Cywiński.
- Każdy pewnie próbuje zracjonalizować swoje postępowanie i wyjść z twarzą. Jest bardzo to jest przykre ze poważni dziennikarze, poważni ludzie przedstawiciele poważnych społeczności zachowują się w ten sposób - stwierdził. - To jest absolutnie niedopuszczalne, żeby ktokolwiek włamywał się do budynku. Nikt mi nie wyjaśni w jaki sposób osoba która chciała wyjść włamała się, żeby wejść jeszcze bardziej. Zaszło coś absolutnie niedopuszczalnego - mówił w czwartek reporterowi TVN24.
Autor: mmw/i / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, Wikipedia, Twitter