Właściciel posesji rozciągnął na dróżce metalową linkę, bo nie chciał, żeby ktoś jeździł po jego terenie. W "pułapkę" wpadł jadący na skuterze 15-letni Dominik. Chłopak wylądował w szpitalu z przeciętą tchawicą. Teraz jego rodzina zbiera pieniądze na rehabilitację, która pomoże mu odzyskać głos.
Dominik spędził dwa tygodnie w szpitalu. Może już przełykać, trochę szepcze. Ale do pełnej sprawności wciąż mu daleko.
Obudzą jego głos, ale trzeba pieniędzy
W czwartek 15-latek opuścił krakowski szpital. Zbiórkę na dalsze leczenie chłopaka zorganizował w internecie jego starszy brat, Damian.
- Dominika czeka długa i bardzo męcząca rehabilitacja, aby znów miał możliwość normalnie funkcjonować. Jest jednak nadzieja i spora szansa, aby odzyskać to, co zostało mu zabrane. Mozolna rehabilitacja od pierwszego dnia na to pozwoli - przekonuje Damian Paszko.
Agata Paszko, matka Dominika i Damiana, dodaje, że jej syna czekają jeszcze konsultacje z lekarzami w Krakowie, Mielcu i Gliwicach. Specjaliści mają pomóc nastolatkowi "obudzić jego głos".
- Cała rodzina w Polsce i poza jej granicami zbiera pieniądze na leczenie Dominika. Jednakże ze względu na duże koszty zabiegów oraz wizyt lekarskich, środki te przestają być wystarczające. Bardzo więc proszę o udostępnianie zbiórki i jeśli to możliwe: wpłacenie jakichkolwiek środków na rehabilitację i leczenie Dominika - kończy Damian Paszko.
Zbiórka trwa. Z docelowych 30 tysięcy na razie udało się uzbierać niecałą jedną trzecią kwoty.
Właściciel się tłumaczy
Linkę, która pozbawiła Dominika głosu, a - zdaniem rodziny chłopca - mogła pozbawić nawet życia, rozwiesił właściciel posesji w Białym Borze (Podkarpacie). Jak tłumaczył później w prokuraturze: bo nie chciał, żeby ktoś jeździł po jego terenie.
- 41-latek usłyszał zarzuty narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Okazał skruchę – mówił w rozmowie z TVN24 Andrzej Dubiel, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.
Mężczyzna ma zakaz opuszczania kraju, grozi mu do trzech lat więzienia.
"Mogło skończyć się tragedią"
Skrucha podejrzanego nie przywróci jednak zdrowia Dominikowi. Nad tym pracują lekarze.
- Dominik czuje się już coraz lepiej, lekarze połączyli mu nerwy szyi. Zaczyna mówić szeptem i przełykać ślinę - mówiła nieco ponad tydzień po wypadku Agata Paszko, matka chłopca.
Kobieta nie ma jednak wątpliwości - jedna chwila i mogło skończyć się tragedią.
Autor: kk / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: OSP Tuszyma