Naczelniczka poczty w Pacanowie (woj. świętokrzyskie) wdała się w dyskusję z ówczesnym ministrem do spraw samorządu Michałem Cieślakiem. Krótko po tym dowiedziała się, że grozi jej zwolnienie, bo wpłynęła na nią skarga ministerialna. Ostatecznie to Cieślak został zdymisjonowany. Teraz Prokuratura Rejonowa w Busku-Zdroju odmówiła wszczęcia śledztwa w jego sprawie.
Polityk zjawił się w placówce Poczty Polskiej w Pacanowie na początku czerwca. Agnieszka Głazek, naczelniczka poczty, rozmawiała wówczas z koleżankami z pracy na temat coraz wyższych cen paliwa i innych produktów. W pewnym momencie usłyszała, że koleżanka zwróciła się do jednego z klientów "panie pośle". Postanowiła poruszyć ten sam temat w rozmowie z ministrem.
"Powiedziałam, ile wydaję pieniędzy, kiedy jadę zatankować. A ile ja zarabiam? Trzy tysiące, kiedy spłacę kredyty, zostają mi jakieś grosze na życie. Powiedziałam, że poseł zarabia więcej ode mnie, więc nie zna takich problemów" - opowiadała kobieta dziennikarzom "Gazety Wyborczej".
Jak relacjonowała naczelniczka, polityk Partii Republikańskiej miał odpowiedzieć: "Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby i pani kandydowała do Sejmu". Kobieta odrzekła uszczypliwie, że nie potrafi kłamać. Jak mówiła, w rozmowę włączyć miały się również pozostałe pracownice poczty.
"Pan dyrektor powiedział, że będę dyscyplinarnie zwolniona"
Krótko po rozmowie z ministrem odebrała telefon z sekretariatu dyrektora z Kielc. Została wezwana "na dywanik". "Pan dyrektor powiedział mi, że będę dyscyplinarnie zwolniona, bo wpłynęła na mnie skarga ministerialna, bo rozmawiałam na tematy polityczne z panem Cieślakiem. Zarzucił mi, że używałam wulgaryzmów, co nie było prawdą" - mówiła "Gazecie Wyborczej".
Czytaj też: Pocztowi związkowcy chcą wyciągnięcia konsekwencji wobec zwierzchnika naczelniczki z Pacanowa
Głazek udała się na zaplanowany wcześniej urlop, z którego wróciła 13 czerwca. Pracy nie straciła. - Cieszę się, że już jest to za mną, że nic mi nie będzie groziło, że nie będzie żadnych szykan pod tym względem ani nagonki - mówiła kobieta reporterowi TVN24.
Swoją dymisję ogłosił natomiast Cieślak. Napisał na Twitterze, że po rozmowie z wicepremierem Jarosławem Kaczyńskim oraz prezesem Partii Republikańskiej Adamem Bielanem, "kierując się dobrem Zjednoczonej Prawicy", podjął decyzję o rezygnacji z funkcji ministra w KPRM. Partia Republikańska na miejsce Cieślaka zarekomendowała Włodzimierza Tomaszewskiego.
Decyzję o rezygnacji ze stanowiska pochwalił w rozmowie z Polską Agencją Prasową prezes Prawa i Sprawiedliwości. Według Jarosława Kaczyńskiego, sprawa naczelniczki poczty z Pacanowa "jest zamknięta". - Minister Cieślak zachował się honorowo. Jego zachowanie ocenią jednak wyborcy już w przyszłym roku. Czy to była rzeczywiście taka bardzo poważna sprawa, czy też może inne rzeczy się liczą dużo bardziej - mówił lider PiS.
Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez byłego ministra złożył poseł Lewicy Andrzej Szejna. - Naszym zdaniem ta sprawa się nie skończyła, to, że minister Cieślak został zdymisjonowany, jest rzeczą oczywistą. To nie jest tylko i wyłącznie jedyna możliwa i wystarczająca kara. Złożyłem zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez ministra Cieślaka polegającego na przekroczeniu uprawnień. Mam nadzieję, że wreszcie prokuratura Zbigniewa Ziobry zajmie się zwykłymi sprawami Polaków, takimi jak prześladowanie w pracy, jak prześladowanie ze względu na poglądy polityczne - mówił po złożeniu zawiadomienia Szejna.
Śledztwa nie będzie. Prokuratura: brak znamion czynu zabronionego
Prokuratura Rejonowa w Busku-Zdroju, która odmówiła wszczęcia śledztwa dotyczącego przekroczenia przez Cieślaka uprawnień. Jak przekazała prokuratura, w zachowaniu polityka nie stwierdzono znamion czynu zabronionego.
O umorzeniu śledztwa jako pierwsza poinformowała gazeta.pl.
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24