Lekarze z Oświęcimia (Małopolska) usunęli z jamy brzusznej 25-letniej kobiety guza ważącego ponad 20 kilogramów. Jak zapewniają, nie był on złośliwy, a pacjentka czuje się dobrze.
Jak wynika z relacji lekarzy, kobieta przed wiele lat nie chodziła na wizyty kontrolne, a rosnącą wagę przypisywała tyciu. Zorientowała się, że coś jest nie tak, gdy jej brzuch zaczął przypominać stan zaawansowanej ciąży, a ona sama miała problem z wykonywaniem podstawowych czynności.
- Wyjątkowa była zarówno wielkość guza, jak i wiek pacjentki: młoda dziewczyna, nie rodziła. Zdarzają się takie guzy kilka razy w roku, niemniej jednak ten jest największym, jaki w ostatnim czasie zoperowaliśmy – mówi dr n. med. Andrzej Korfanty, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego w Oświęcimiu.
Jak tłumaczy lekarz, dużym wyzwaniem było wydobycie guza z ciała pacjentki tak, by ten nie pękł w trakcie. – Guz sięgał od dna miednicy po kopuły przepony. Spodziewaliśmy się, że pacjentka ma guza, ale nie, że aż takiego dużego – zauważa ordynator.
"Patologie się rozwijają, organizm się przyzwyczaja"
Zoperowana 25-latka miała szczęście, że zmiana nie była złośliwa. - Pacjentka jest w pełni sprawna, będzie zapewne długo żyła, czego jej oczywiście życzymy – mówi Edward Piechulek, dyrektor oświęcimskiego szpitala.
Lekarze apelują, by mimo epidemii nie rezygnować z badań kontrolnych i wizyt u lekarza. – U młodej osoby, która nie ma stałego kontaktu z lekarzami, ponieważ tego nie wymaga, tego typu patologie często się rozwijają, a organizm się przyzwyczaja – tłumaczy Piechulek. Dlatego, jak przekonuje dyrektor, samobadania i samokontrola są niezwykle ważne.
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: ZOZ Oświęcim