Ptak zniknął lata temu, a jemu udało się zrobić mu zdjęcie. "Ornitologiczna sensacja"

Drop wyginął w Polsce 30 lat temu
Drop wyginął w Polsce 30 lat temu
Źródło: Michał Baran

Mierzy ponad metr, waży do 17 kilo. To krótka charakterystyka dropia, jednego z najcięższych żyjących ptaków latających. Ten jednak w Polsce wyginął 30 lat temu, dlatego ornitolog z Małopolski ogromnie zdziwił się, gdy tego właśnie ptaka przypadkowo uchwycił na zdjęciu. – To sensacja - mówią ornitolodzy tłumacząc, że ptak mógł przylecieć z Niemiec, co zdarza się najwyżej raz na kilka lat.

Michał Baran, samorządowiec z Sieprawia (woj. małopolskie) ornitologią interesuje się ponad 30 lat i w Nowy Rok wyszedł z domu, by sfotografować ptaki przylatujące na pola w miejscowości Grodkowice. Miał nadzieje zobaczyć tam górniczki, ptaki z rodziny skowronków. Minuty mijały, a jemu udało się zaobserwować jedynie stadko potrzeszczy i trznadle.

- Poszedłem wzdłuż rowu melioracyjnego, porośniętego trzcinami, licząc, że może coś tam zimuje. Nagle coś nadleciało od strony pola rzepakowego – relacjonuje przebieg swojej wyprawy. Na początku myślał, że zbliżający się ptak to po prostu duża gęś.

"Oczom nie wierzę"

- Sięgnąłem natychmiast do kabury po aparat, próbuję zrobić dokumentacyjne fotografie, ale w grubych rękawiczkach trudno było przycisnąć spust. W końcu udaje mi się zrobić kilkanaście zdjęć ptaka od tyłu, ptak odlatuje i ginie za zadrzewieniami – opowiada pan Michał.

Wtedy jeszcze nie wiedział, co, a raczej kogo udało mu się sfotografować.

Dopiero po spojrzeniu na ekran kamery ornitolog zrozumiał, jak niezwykłe zdjęcie właśnie zrobił. - Zerkam na LCD i oczom nie wierzę. Jednak wzór na skrzydle i wielkość ptaka nie pozostawia złudzeń. To był drop – napisał na jednym z portali społecznościowych.

Zdziwienie było ogromne, bo ten gatunek ptaka - teoretycznie - wyginął w Polsce 30 lat temu.

Pan Michał, jak opowiada, chcąc podzielić się swoim odkryciem wydzwonił kolegów-ornitologów. I oni mieli okazję zrobić ptakowi kilka zdjęć. Baran bowiem odnalazł dropia, który żerował na polu, w dolince, przy miedzy.

"Radości nie było końca"

- Radości i zdziwieniu tej nieoczekiwanej obserwacji nie ma końca – relacjonuje pan Michał. Tuż po południu ptak odleciał. I choć pan Michał jeszcze kilkukrotnie wyruszał na poszukiwania, dropia nie udało się już znaleźć.

Dla Michała Barana to wymarzony ornitologicznie początek roku.

- Przez 33 lata interesowania się ornitologią nie widziałem na żywo takiego ptaka. Od razu go jednak rozpoznałem, znałem go z książek – mówi nam, zaznaczając, co i rusz, że "to niezwykłe".

Podobnego zdania są ornitolodzy. - Dropia nie było w Polsce od lat. Za to w Niemczech i w Austrii prowadzone są programy hodowlane. Najprawdopodobniej ten widziany w Grodkowicach przyleciał do Polski właśnie z Niemiec - mówi nam Andrzej Kruszewicz, dyrektor warszawskiego zoo i ornitolog.

"To sensacja"

O tym, że to niezwykłe wydarzenie przekonany jest ornitolog Dariusz Wysocki. - Każde pojawienie się w Polsce dropia to sensacja. Ostatnie lęgi wyginęły kilkadziesiąt lat temu, teraz ptaki widywane są co kilka lat - mówi.

Drop to gatunek dużego ptaka z rodziny dropi. Mierzy od 85 do 105 cm. Rozpiętość jego skrzydeł może wynieść nawet ponad 2 metry. Osiąga wagę do 17 kg. Występuje w Europie środkowej i wschodniej.

Do XIX wieku zamieszkiwał znaczne obszary kraju, ale pod koniec XIX w. zaczął znikać z rejonów wschodnich.

W 1989 roku padł ostatni polski drop. W Polsce jest objęty ścisłą ochroną gatunkową.

Ptak został sfotografowany na polach w w miejscowości Grodkowice (woj. małopolskie):

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: mmw/i / Źródło: TVN24 Kraków

Czytaj także: