30-latek spod Dębicy został wyrzucony z pociągu, bo nie miał biletu. Mężczyzna musiał wysiąść na stacji w Wilczyskach (gmina Bobowa). Ponieważ nie miał za co wrócić do swojej rodzinnej miejscowości, ukradł z pobliskiego przedszkola telewizor. Zanim jednak zdążył go sprzedać wpadł, bo pijany zasnął na stacji, zaraz obok swojego łupu.
30-latek przebywał w Wilczyskach od 2 maja. W tym czasie włamał się do przedszkola i sklepu spożywczego, skąd zabrał gotówkę, alkohol i papierosy.
- Rozbitą szybę w oknie oraz kostkę brukową leżącą na parapecie zastał dyrektor przedszkola w Wilczyskach, gdy wczesnym ranem zjawił się w pracy po długim majowym weekendzie – relacjonuje Katarzyna Cisło z małopolskiej komendy policji. Jednocześnie wpłynęło zgłoszenie dotyczące włamania do sklepu.
Przyznał się do włamań
Jeden z mieszkańców miejscowości powiedział policjantom, że widział mężczyznę niosącego telewizor. Kiedy funkcjonariusze sprawdzili stację kolejową, na ławce zastali kompletnie pijanego mężczyznę, śpiącego przy skradzionych przedmiotach, w tym przy telewizorze.
30-latek trafił do policyjnego aresztu. Okazało się, że miał 3,72 promila alkoholu.
Po wytrzeźwieniu podejrzany został przesłuchany. Przyznał się do obu włamań. - Postawiono mu dwa zarzuty włamania, za co grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności – relacjonuje rzeczniczka.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock