Małgorzata K. była oskarżona między innymi o inwigilowanie sąsiadów za pomocą kamery, wyrzucanie na teren posesji poszkodowanej odpadów i kamieni, bezpodstawne wzywanie policji, oskarżenia o popełnienie przestępstwa czy wreszcie grożenie pozbawieniem życia przy użyciu broni.
W piątek (12 grudnia) przed Sądem Rejonowym w Tarnowie zapadł wyrok w tej sprawie. Sąd uznał Małgorzatę K. za winną i wymierzył karę roku pozbawienia wolności. Orzekł też zapłatę 75 tysięcy złotych tytułem częściowego zadośćuczynienia za doznaną krzywdę i siedmioletni zakaz zbliżania do pokrzywdzonej.
Dzieci kobiety, 38-letnią córkę Małgorzatę oraz 42-letniego syna Andrzeja, decyzją sądu, uznano za niepoczytalne.
Koszmarne sąsiedztwo
Koszmar Bożeny Wołowicz rozpoczął się w 2013 roku, gdy sprzedała w Żdżarach dom rodzinie K, tuż obok tego, w którym sama mieszkała. K. przeprowadzili się z Tarnowa, gdzie było o nich głośno.
W rozmowie z "Uwagą!" TVN, pan Andrzej, mieszkaniec Tarnowa, który prowadził firmę obok bloku, w którym mieszkała rodzina K., przyznał, że nie zdawał sobie sprawy, z kim ma do czynienia, dopóki nie został napadnięty przez Małgorzatę K. i jej dorosłe dzieci.
Czytaj też: Najgłośniejsza w Polsce sprawa gnębienia i nękania sąsiadów. "Napędzało ich, że wszyscy się ich bali".
- Ona cały czas pracowała jako lekarka. Okazało, że w dniu napadu na mnie cała trójka miała zniesioną poczytalność. Na drugi dzień ona mogła leczyć ludzi i wystawiać recepty. A córka mogła dalej studiować prawo – mówił pan Andrzej.
- Dopiero później dowiedziałem się, że pani Małgorzata, jej córka i syn robili tutaj ludziom problemy. On potrafił kupić siekierę i wywiesić paragon na klatce, żeby sąsiedzi byli zastraszeni. Jedna z sąsiadek któregoś razu odprowadzała syna do szkoły, pani Małgorzata pokazywała ruch palcem pod szyją, że tak zrobi dziecku - dodał mężczyzna.
Za nękanie i grożenie bronią sąsiadowi, sąsiadce i jej dzieciom w Tarnowie 28 listopada Małgorzata K. została skazana na łączną karę czterech lat więzienia. Ma też zakaz zbliżania się i kontaktowania z pokrzywdzonym przez siedem lat.
Grozili jej śmiercią
Po przeprowadzce do Żdżar z uciążliwym sąsiedztwem musiała zmagać się pani Bożena. Przez lata pod jej adresem kierowane były oblegi i groźby ze strony K. Doszło nawet do sytuacji, w której kobieta została napadnięta na podwórku.
Nie była w stanie dalej tak funkcjonować. Podjęła decyzję o sprzedaży domu po zaniżonej cenie. Nieruchomość kupił pan Antoni, który był uczulany na agresywnych sąsiadów, i który również musiał się mierzyć z ich agresją.
- Przekazywałam klucze panu Antoniemu i pani redaktor z "Uwagi!" pytała go, czy ktoś go próbował odwieść od decyzji. Pan Antoni powiedział, że wszyscy, ale on umyślił sobie, że kupi dom i kupił – wspomina pani Bożena w rozmowie z "Uwagą!" TVN.
Wyrok bez ulgi
- Nie jest to zbyt wielka kara, ale nie będę się odwoływać. Nie dlatego, że wyrok za tyle krzywd mi się podoba, ale ja już nie mam siły. Ja po prostu cieszę się, że wyrok zapadł, że przed świętami mam element zamknięcia – kwituje decyzję sądu pani Bożena.
Autorka/Autor: Joanna Bukowska/wg/mm
Źródło: Uwaga TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN