Spacerowicze zawiadomili policję, że w lesie rozrzucone są listy. Zebrano je i przewieziono do komendy policji w Ustrzykach Dolnych. Trwa sortowanie i oględziny listów. Przesyłki są w kiepskim stanie, a adresy na niektórych nieczytelne. W sumie zebrano 550 kopert.
Przesyłki wyrzucił pracujący w tym rejonie listonosz. 23-latek przyznał, że w ten sposób chciał uniknąć nadmiaru pracy. Mężczyzna pracował dla firmy zajmującej się dostarczaniem przesyłek.
- Tłumaczył, że miał do rozniesienia bardzo dużo listów i dlatego części się pozbył w lesie – informuje Dorota Głazowska-Krzywdzik, rzecznik ustrzyckiej policji.
Nie ma prywatnej korespondencji
Znalezione przez policjantów listy były w bardzo złym stanie, głównie z powodu padającego śniegu. Koperty były zamoknięte i brudne, na niektórych adres jest nieczytelny. Policjanci nie otwierają listów. Wiadomo jednak, że posortowane już przesyłki nie były listami poleconymi.
- Listy pochodziły z różnych instytucji, nie ma wśród nich prywatnej korespondencji – zaznacza Głazowska-Krzywdzik.
Niefrasobliwy listonosz stracił już pracę. Postawiono mu zarzut niszczenia dokumentów, którymi nie miał prawa rozporządzać. Grozi mu do 5 lat więzienia.
Listy znaleziono w lesie niedaleko miejscowości Równia (woj. podkarpackie):
Autor: wini / Źródło: TVN 24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Podkarpacka policja