Kilkudziesięciu mieszkańców Libiąża (woj. małopolskie) zebrało się w poniedziałek przed kopalnią Janina, by zaprotestować przeciwko wstrząsom, powodowanym przez wydobycie węgla. Jak podkreślają, niszczą one ich domy i sprawiają, że libiążanie obawiają się o swoje życie, zdrowie i mienie.
Protestujący to w większości mieszkańcy domów, którzy najsilniej odczuwają wstrząsy. Na transparencie niosą hasło "Stop wstrząsom". Jednocześnie odbywa się kontrmanifestacja, której uczestnicy trzymają transparent z hasłem: "Ręce precz od naszej kopalni".
- Naszym postulatem jest wyeliminowanie wstrząsów, które niszczą nam domy, nie dają nam w nocy spać, w dzień również czujemy niepokój. Kolejnymi punktami, które chcemy uzyskać, jest to, żebyśmy mogli ubiegać się o odszkodowania za szkody spowodowane wstrząsami. W tej chwili nie mamy takiej możliwości. Możemy pójść do sądu, uzyskiwać w ten sposób jakieś sprawiedliwości, trwa to latami oczywiście. Ciężko jest wyegzekwować jakieś pieniądze, kopalnia stale domaga się tylko ugód i wypłacania niższych kwot - mówi Mariusz Gajewski, organizator poniedziałkowego protestu.
Mieszkanka Libiąża: wstrząsy o sile trzęsienia ziemi
Jak powiedziała nam pani Dorota, jedna z mieszkanek Libiąża, problemy zaczęły się nasilać kilka lat temu.
- Mieszkam tu całe życie i nigdy nie było żadnych tąpnięć. Nie było również dodatkowych obostrzeń przy budowie domów. Kopalnia zaczyna drążyć chodniki w naszym kierunku i zaczął się horror. Wstrząsy o sile trzęsienia ziemi (...) potrafią wyrzucić nas z łóżek w środku nocy. W dzień nie jest lepiej. Zdarza się, że trzęsie domami kilkanaście razy na dobę. Spadają obrazy ze ścian, przesuwają się meble, pęka tynk i regipsy, coraz częściej też ściany i fundamenty - podkreśla kobieta.
Na dowód zniszczeń, które ma powodować działalność kopalni, mieszkańcy pokazują zdjęcia pęknięć na budynkach, a także nagranie z przydomowego monitoringu, które obrazuje siłę tąpnięć.
Czytaj też: W ciągu miesiąca ziemia trzęsła się ponad 50 razy. Mieszkańcy obawiają się nowych zapadlisk
Pani Dorota dodaje, że "wstrząsów jest coraz więcej i są coraz silniejsze". - Po takich nocnych "atrakcjach", kiedy ma się wrażenie, że dom się wali i nie wiadomo czy chować się pod łóżko, czy uciekać, nie możemy normalnie funkcjonować - a większość z nas musi iść rano do pracy czy szkoły. Boimy się spać we własnych domach, żyjemy w permanentnym stresie - żali się.
Pokojowy protest
Organizator protestu, Mariusz Gajewski, w rozmowie z tvn24.pl podkreśla, że protest jest pokojowy. Najważniejszym postulatem mieszkańców jest powstrzymanie wstrząsów. Domagają się też między innymi przeprowadzenia badań ich wpływu na zdrowie mieszkańców, kontroli wydobycia i objęcia całego powiatu chrzanowskiego strefą wpływu szkód górniczych.
Tymczasem górnicy obawiają się utraty pracy, która - ich zdaniem - mogłaby okazać się koniecznością po wprowadzeniu ograniczeń w wydobyciu.
Jak czytamy w oświadczeniu opublikowanym przed protestem na stronie Związku Zawodowego Pracowników Dołowych Zakład Górniczy Janina w Libiążu, eksploatacja przyczynia się do rozwoju zakładu i pozwala na utrzymanie miejsc pracy w powiecie chrzanowskim, "a przede wszystkim zabezpiecza dostawy węgla dla elektrowni i odbiorców indywidualnych".
"Jako pracownicy przeżywamy lęk i obawy o nasze miejsca pracy, które możemy stracić, za sprawą państwa petycji" - zwrócili się do protestujących mieszkańców związkowcy. Wskazują przy tym, że zdają sobie sprawę z uciążliwości wstrząsów, bo sami mieszkają w okolicy, jednak zaznaczają, że uciążliwości te są minimalizowane dzięki "intensywnym działaniom profilaktycznym".
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24