63-latek, który podpalił się w czwartek rano przed konsulatem Ukrainy w Krakowie, przeszedł operację. Jego stan wciąż jest krytyczny - poinformował szpital, do którego trafił mężczyzna. Według świadków zdarzenia Ukrainiec nagle oblał się łatwopalną cieczą i zapalił zapałkę. Potem zaczął biec. Wcześniej miał krzyczeć o braku pomocy.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałabyś/chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tu znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc - zarówno dzieciom, jak i dorosłym.
Mężczyzna, który podpalił się w czwartek przed konsulatem Ukrainy w Krakowie, przeszedł operację. - Jego stan jest krytyczny - poinformowała po południu Edyta Przybylska, rzeczniczka prasowa Szpitala Specjalistycznego im. Ludwika Rydygiera w Krakowie, do którego trafił poparzony 63-latek.
Wcześniej Przybylska przekazała , że pacjent trafił do Małopolskiego Centrum Oparzeniowo-Plastycznego, gdzie zespół medyczny walczy o jego życie. Stan 63-latka określiła wówczas jako "tragiczny".
Do zdarzenia doszło przed godziną 8 rano przy ulicy Beliny-Prażmowskiego. Według policjantów przed zdarzeniem mężczyzna wykrzykiwał hasła w języku ukraińskim. Potem oblał się łatwopalną substancją, podpalił i zaczął biec.
Świadek: ludzie w kolejce ratowali płonącego mężczyznę
Jak powiedziała w rozmowie z reporterem TVN24 pani Maria, która czekając na wejście do konsulatu widziała całe zdarzenie, 63-latek nie stał razem z innymi w kolejce. - Pojawił się nagle, był bardzo porządnie ubrany. Stał przed furtką i zawiesił na płot plecak, z którego wyciągnął reklamówkę, a w niej był słoik z jakimś płynem (...). Wylał go na siebie i zapalił zapałkę - zrelacjonowała kobieta.
Według pani Marii mężczyzna krzyczał wcześniej, że od 10 lat walczy z korupcją i że nie dostaje żadnej pomocy. Nie wiadomo jednak, o jakiej dokładnie pomocy mówił i o którym kraju - o Ukrainie czy o Polsce.
Kobieta podkreśla, że płonącemu 63-latkowi pomagali przechodnie. - Ratowaliśmy go. Od razu podbiegła policja, dostali gaśnicę. Ludzie, którzy jechali samochodami, też go próbowali uratować, ktoś przyniósł wodę, ktoś kurtkę. Potem przyjechała karetka - opowiada nasza rozmówczyni.
Według relacji służb, patrol policji pełniący służbę w pobliżu oraz świadek zdarzenia ugasili ogień, na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe. Mężczyźnie udzielono na miejscu pomocy. - W stanie ciężkim, zagrażającym życiu trafił do szpitala - powiedział po zdarzeniu Szpiech.
Przed konsulatem czynności wykonywali policjanci i prokurator.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Mapy Google