Arcybiskup Marek Jędraszewski "po ojcowsku" wezwał księdza Dariusza Rasia, proboszcza bazyliki Mariackiej w Krakowie i brata posła Trzeciej Drogi Ireneusza Rasia, do odejścia z funkcji. Metropolita krakowski w listopadzie wysłał w tej sprawie list, w którym wytyka proboszczowi szereg nieprawidłowości finansowych, do jakich miało dochodzić w jednej z najbogatszych polskich parafii. - Pytanie, czy zarzuty są prawdziwe i czy organy państwowe na taką upublicznioną informację zareagują - komentuje ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który opublikował fragment listu. Redakcja tvn24.pl dotarła do jego pełnej treści.
Abp Marek Jędraszewski wysłał list 13 listopada. Metropolita krakowski "po ojcowsku" wzywa proboszcza bazyliki do złożenia rezygnacji z urzędu w terminie 15 dni. Powód? "Złe zarządzanie dobrami doczesnymi, z wielką szkodą dla Kościoła".
W piśmie hierarcha zaznaczył, że jeśli Raś nie podporządkuje się jego woli, zostanie usunięty z funkcji i nie będzie mógł liczyć na inne urzędy kościelne.
Czytaj też: Papież Franciszek zwrócił się do Polaków. Mówił o Bożym miłosierdziu dla naszej ojczyzny
Chodzi o liczne nieprawidłowości finansowe, które miała wykazać specjalna komisja, powołana przez kurię w listopadzie 2022 roku. Spośród nich bałagan w dokumentach to jeden z najlżejszych zarzutów.
Drogie samochody, wymiana walut i dziesiątki tysięcy obrotu dziennie
Początek i koniec listu opublikował w mediach społecznościowych ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, publicysta, komentator i prezes Fundacji im. Brata Alberta. "Po Archidiecezji Krakowskiej krąży pismo, które arcybiskup Jędraszewski wysłał do ks. Dariusza Rasia, b. sekretarza kard. S. Dziwisza, wzywając go 'po ojcowsku' do złożenia rezygnacji, bo inaczej i tak [miałby być - red.] odwołany, co będzie miało wpływ na dalsze jego losy. Propozycja nie do odrzucenia" - skwitował duchowny.
W pozostałej części pisma - do której dotarł tvn24.pl - arcybiskup Jędraszewski wyjaśnia powody tak sformułowanego żądania. Hierarcha zaznaczył, że obrót finansowy parafii Mariackiej sięga codziennie kilkudziesięciu tysięcy złotych. W tym kontekście arcybiskup podkreśla "wadliwą" dokumentację przychodów i rozchodów, co "nie pozwala na wyraźne ustalenie źródła pochodzenia lub celu wydatkowania" pieniędzy oraz "nie przedstawia pełnego obrazu obrotów gotówkowych".
Według metropolity krakowskiego ksiądz Dariusz Raś jako proboszcz bazyliki miał zawierać umowy - w tym przyjmować dofinansowania m.in. ze spółek Skarbu Państwa - bez "upoważnienia władzy kościelnej". W piśmie zaznaczono wielokrotne i przeprowadzane bez konsultacji z kurią operacje wymiany walut oraz sprzedaż i kupno samochodów. Jeden ze służbowych pojazdów o wartości szacowanej na 150 tysięcy złotych w zawiłych okolicznościach i po znacznie zaniżonej cenie miał, według arcybiskupa, trafić w prywatne ręce proboszcza.
Czytaj też: Ołtarz kilka metrów od transformatora. "Nie znam takiego przypadku na świecie", "duże zagrożenie"
To jednak nie koniec. Według listu w parafii miało dochodzić do wypłacania wynagrodzeń w sposób, który "nie opiera się na prawnie przyjętej formie umowy, co wydaje się sprzeczne z obowiązującym prawem, a także niedorzeczne zważywszy na skalę środków materialnych, jakimi dysponuje parafia". "Nieakceptowalne" dla kurii są też "bezumowne premie" dla pracowników świeckich.
Kolejny zarzut dotyczy konkursu na organistę, który mógł być - choć nie jest to w liście napisane wprost - ustawiony pod konkretnego kandydata.
Arcybiskup Marek Jędraszewski w swoim piśmie wielokrotnie przywołuje artykuły Kodeksu prawa kanonicznego, których ksiądz Raś - według metropolity - nie przestrzegał. Co więcej, Jędraszewski powołuje się nawet na Kodeks karny skarbowy - a więc prawo świeckie, które miało zostać przez proboszcza złamane.
Proboszcz i kuria milczą
Na dzień 12 grudnia ksiądz Dariusz Raś pozostaje na stanowisku proboszcza parafii Mariackiej w Krakowie. Oznacza to, że najprawdopodobniej nie przychylił się do "ojcowskiego" wezwania we wskazanym przez arcybiskupa terminie.
O wysłany do księdza Rasia list spytaliśmy krakowską kurię. Chcieliśmy wiedzieć, czy w związku ze złamaniem - jak twierdzi arcybiskup Jędraszewski - przepisów Kodeksu karnego skarbowego duchowni zawiadomią świeckie urzędy. Spytaliśmy również, czy wobec proboszcza Rasia toczy się w Kościele jakiekolwiek postępowanie.
- To jest sprawa między księdzem proboszczem a arcybiskupem. Nie komentujemy i nie będziemy komentować tej sprawy - odpowiedział nam ksiądz Łukasz Michalczewski, rzecznik prasowy Archidiecezji Krakowskiej.
Zadzwoniliśmy również do księdza Rasia - po raz pierwszy, gdy znaliśmy tylko opublikowany przez księdza Isakowicza-Zaleskiego początek i koniec listu arcybiskupa. - Do czasu zakończenia postępowania nie będę komentował tej sprawy - powiedział nam w piątek ksiądz Raś.
Później, gdy dotarliśmy do całości listu, próbowaliśmy skontaktować się z proboszczem ponownie, tym razem z pytaniami dotyczącymi konkretnych zarzutów. Duchowny nie odebrał już jednak telefonu.
"To nie jest prywatna sprawa", arcybiskup "mebluje archidiecezję"
W ocenie księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego "zarzuty są bardzo poważne i nie mogą przejść bez echa". - To nie jest prywatna sprawa między arcybiskupem a proboszczem, bo mowa jest o bardzo znaczącym majątku. Pytanie tylko, czy sformułowane przez arcybiskupa zarzuty są prawdziwe i czy organy państwowe, takie jak Państwowa Inspekcja Pracy, na taką upublicznioną informację zareagują, czy nie - komentuje duchowny w rozmowie z tvn24.pl.
Prezes Fundacji im. Brata Alberta uważa, że sprawa ma jednak wiele wątków i nieprawidłowości finansowe w kwitnącej finansowo parafii są tylko jednym z nich. - Nie jest tajemnicą, że ksiądz Raś był sekretarzem kardynała Dziwisza, który osobiście mianował go na proboszcza bardzo bogatej parafii Mariackiej w 2011 roku. Pojawiły się wówczas głosy, że ksiądz Raś nie ma ku temu żadnych kwalifikacji. Nigdy nie był proboszczem, zarządcą spraw materialnych, ekonomem. Ten “grzech pierworodny” wytyka teraz kardynałowi Dziwiszowi arcybiskup Jędraszewski. Pokazuje mu, że mianował niekompetentną osobę - mówi ks. Isakowicz-Zaleski.
Zdaniem duchownego "arcybiskup ma przed sobą jeszcze kilka miesięcy władzy i teraz mebluje archidiecezję, stara się umieszczać swoich najbliższych współpracowników na różnych krakowskich parafiach, stawiając swojego następcę przed faktami dokonanymi. Sprawa księdza Rasia może być tego elementem".
- Jest jeszcze aspekt polityczny całej sprawy - dodaje ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski. - Ksiądz Raś kojarzony jest ze swoim młodszym bratem Ireneuszem, posłem PSL. Niektórzy zwracają uwagę, że 13 listopada, a więc w dniu podpisania listu przez arcybiskupa, Ireneusz Raś został zaprzysiężony jako poseł. Może to przypadek, ale trudno zignorować fakt, że Dziwisz popierał Platformę Obywatelską, z kolei Jędraszewski jest zwolennikiem PiS - komentuje.
Źródło: tvn24.pl