Mandatem w wysokości 500 złotych została ukarana 20-letnia policjantka z Komendy Powiatowej Policji w Kolbuszowej (woj. podkarpackie) za bezpodstawne wezwanie policji. Funkcjonariuszka będąc pod wpływem alkoholu podczas imprezy w mieszkaniu w Rzeszowie najpierw miała legitymować znajomych, a później wezwała na miejsce patrol.
Czynności wyjaśniające w sprawie o wykroczenie z artykułu 66 paragraf 1 Kodeksu wykroczeń, który mówi o bezpodstawnym wezwaniu policji, prowadziła kolbuszowska policja. Jak przekazała nam komisarz Jolanta Skubisz-Tęcza, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Kolbuszowej, czynności zakończyły się ukaraniem młodej funkcjonariuszki mandatem w wysokości 500 zł.
Zakończyło się także postępowanie, które prowadziła Komenda Miejska Policji w Rzeszowie. Ten wątek dotyczył artykułu 51. Kodeksu wykroczeń, który dotyczy zakłócenia ciszy lub spoczynku nocnego. - Postępowanie zostało umorzone ze względu na brak znamion wykroczenia - powiedziała nam aspirant sztabowa Magdalena Żuk, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie. Jak przekazała mundurowa, w tej sprawie nie zgłosiła się żadna osoba, która tej konkretnej nocy mogła mieć zakłócony spokój.
Wobec policjantki zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne, które nadal trwa. Dotyczy naruszenia zasad etyki zawodowej. Funkcjonariuszka na czas wyjaśniania sprawy została zawieszona w czynnościach służbowych.
Kary dyscyplinarne, jakie przewidują przepisy, to: upomnienie, nagana, ostrzeżenie o niepełnej przydatności do służby na zajmowanym stanowisku, wyznaczenie na niższe stanowisko służbowe, obniżenie stopnia, ostrzeżenie o niepełnej przydatności do służby oraz wydalenie ze służby.
Czytaj też: Nietrzeźwa policjantka miała legitymować znajomych na imprezie i wezwała patrol. Została zawieszona
Nietrzeźwa policjantka poprosiła o wsparcie policji
Do zdarzenia doszło w niedzielę, 5 marca. - Nietrzeźwa policjantka, która znajdowała się w czasie wolnym od służby w niedzielę (5 marca - red.) około godziny 5.30 poinformowała dyżurnego, że znajduje się na jednej z kolbuszowskich ulic i prosi o wsparcie patrolu - przekazała nam komisarz Jolanta Skubisz-Tęcza.
Jak powiedziała, policjanci ustalili jednak, że kobieta przebywa w jednym w mieszkań na terenie Rzeszowa, a nie w Kolbuszowej, dlatego o tej zaistniałej sytuacji poinformowany został dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
- Policjanci z rzeszowskiej patrolówki zostali skierowani na ulicę Pigonia, gdzie miało dojść do zakłócenia ciszy nocnej. Na miejscu funkcjonariusze zastali przed blokiem trzy kobiety. W trakcie czynności okazało się, że jedna z nich jest funkcjonariuszką Komendy Powiatowej Policji w Kolbuszowej. Z ustaleń interweniujących policjantów wynikało, że kobieta starała się uciszyć znajomych, którzy zachowywali się głośno i mogli zakłócać spoczynek innym osobom. Ponieważ znajomi nie chcieli się uciszyć, poprosiła o wsparcie policji - powiedziała nam aspirant sztabowy Magdalena Żuk, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
20-letnia funkcjonariuszka została przebadana alkomatem. - Badanie wyszło pozytywnie. Wynik to 0,98 mg/l alkoholu - poinformowała Żuk. To około dwóch promili.
Policjantka upominała znajomych, legitymowała i wezwała patrol
O sprawie jako pierwsza poinformowała rzeszowska "Gazeta Wyborcza". "Według informacji, które do nas dotarły, przed kilkoma dniami funkcjonariuszka wybrała się ze znajomymi na imprezę. Nad ranem koleżanki zaprosiły ją do siebie. Około godz. 5 dotarły do mieszkania w Rzeszowie. Była tam jeszcze grupa osób. Wszyscy dobrze się bawili. Wszyscy oprócz policjantki, dla której znajomi byli za głośni. Upominała ich, prosiła, żeby zachowywali się ciszej. Ci nie reagowali. Przystąpiła więc do policyjnej interwencji z powodu zakłócania ciszy nocnej" - informował podkarpacki dziennik.
Jak podali dziennikarze, funkcjonariuszka próbowała wylegitymować wszystkie osoby w mieszkaniu. Miała poprosić o ich dowody osobiste i telefony komórkowe. "Kiedy polecenie nie zostało wykonane, oświadczyła, że dzwoni do dyżurnego Komendy Powiatowej Policji w Kolbuszowej, aby na miejsce przyjechał patrol. Znajomi myśleli, że żartuje. Tymczasem ona poprosiła o wsparcie ze swojej jednostki, a następnie wyszła przed blok, żeby zaczekać na kolegów" - relacjonował "Gazeta Wyborcza".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock