Wydalony do Iraku doktorant Uniwersytetu Jagiellońskiego Ameer Alkhawlany utrzymuje w liście do swojego adwokata, że podczas deportacji był brutalnie traktowany przez polskich funkcjonariuszy. Obrońca oświadczył, że zawiadomi prokuraturę, jeśli relacje Irakijczyka się potwierdzą. Straż Graniczna odpiera te zarzuty.
W liście do adwokata Alkhawlany utrzymuje, że był bity i poniżany przez funkcjonariuszy Straży Granicznej na Lotnisku Chopina w Warszawie. "Traktowali mnie bardzo agresywnie i w barbarzyński sposób" - napisał deportowany dwa tygodnie temu iracki Kurd.
Według listu, funkcjonariusze na Lotnisku Chopina mieli mu powiedzieć: "Jeśli nie będziesz stosował się odpowiednio do naszych rozkazów, będziemy cię traktować jak psa, jak czarnego psa". Funkcjonariusze mieli go także wielokrotnie bić po twarzy i kopać po całym ciele tak, że nie miał siły się podnieść. Strażnicy mieli też mu grozić paralizatorem. Alkhawlany utrzymuje, że był spokojny i nie prowokował funkcjonariuszy.
- Po przeczytaniu listu jestem przerażony, bo w pełni mu wierzę, choć nie mam dowodów - powiedział w środę adwokat Alkhawlanego Marek Śliz. Jak zaznaczył, czeka w tej chwili na wyniki obdukcji, które Irakijczyk ma mu przesłać. Jeśli potwierdzą one relacje Kurda, to jego obrońca zapowiedział, że zgłosi sprawę do prokuratury.
"Absurdalne zarzuty"
- Jeśli go tak potraktowali, to potraktowali go nie jak człowieka. On na to nie zasłużył absolutnie. Można kogoś wydalić, deportować, ale można to zrobić w sposób cywilizowany, a metody, które wobec niego zastosowano, to są metody nie wiem z którego wieku, ale na pewno nie z obecnego. Tak się z człowiekiem nie postępuje - powiedział adwokat i podkreślił, że oprócz przemocy fizycznej mogło dojść do przestępstwa na tle rasistowskim.
Rzeczniczka prasowa Komendy Głównej Straży Granicznej Agnieszka Golias odpiera zarzuty deportowanego. - Nie były stosowane środki przymusu bezpośredniego, a zarzut pobicia przez funkcjonariusza jest zarzutem absurdalnym. Podróż odbywała się przez jedno z większych lotnisk, samolotem rejsowym, z całą pewnością osoba, która byłaby dotkliwie pobita, prowadzona przez funkcjonariuszy, zwróciłaby czyjąś uwagę, i ja jako rzecznik komendanta głównego jeszcze tego samego dnia musiałabym wyjaśnić, co się stało - powiedziała rzeczniczka.
Konsul i rektor
W związku z listem Alkhawlanego jego obrońca spotkał się w środę w Krakowie z konsulem Iraku. Konsul miał się też spotkać z rektorem UJ. Adwokat prosił konsula, aby przyspieszyć procedury wydania wyników obdukcji, która w Iraku przebiega inaczej niż w Polsce.
W czwartek Śliz ma się spotkać z rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego Wojciechem Nowakiem, gdzie Alkhawlany był doktorantem. - Brać studencka i profesorowie wspierali mnie w czasie obrony Ameera Alkhawlanego, ale ze strony samych władz uczelni nie otrzymałem pomocy - powiedział adwokat.
Nie dostał statusu uchodźcy
Alkhawlany został zatrzymany 3 października 2016 r. w centrum Krakowa przez Straż Graniczną. Nieoficjalnie podawano, że zatrzymano go w związku z kontrolą legalności jego pobytu w Polsce, o co wystąpił szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Tego samego dnia sąd w Krakowie postanowił o umieszczeniu Irakijczyka w areszcie dla cudzoziemców znajdującym się w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu. 21 października krakowski sąd utrzymał postanowienie o areszcie.
Doktorant ubiegał się o status uchodźcy; nie otrzymał go. W połowie listopada sprawa doktoranta była tematem posiedzenia sejmowej komisji do spraw służb specjalnych. Oprócz wersji, że Alkhawlany miał być wydalony z Polski za odmowę współpracy z ABW pojawiały się też podejrzenia, że Irakijczyk miał zataić kontakty ze zradykalizowanymi znajomymi mieszkającymi na zachodzie Europy.
Zwolniony z aresztu i deportowany
5 kwietnia rano przemyski sąd zdecydował o zwolnieniu go. W tym samym dniu Alkhawlany został deportowany do Iraku.
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn wyjaśnił wówczas, że wydane orzeczenie sądu w Przemyślu, który zwolnił po pół roku Alkawlanego z aresztu, nie osłabiło zarzutów, jakie pod jego adresem formułował szef ABW.
- W ocenie szefa ABW dalsze przebywanie zatrzymanego na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej zagrażało bezpieczeństwu narodowemu - mówił Żaryn i dodał, że wobec powyższego szef ABW wnosił o wydalenie Alkhawlanego z naszego kraju. - Orzeczenie (sądu w Przemyślu) dotyczyło tylko przedłużenia obywatelowi Iraku aresztu. Wobec powyższego nie może być ono rozumiane jako podważenie zasadności oceny dot. przebywania pana Ameera Alkhawlanego w Polsce formułowanej szefa ABW - skomentował Żaryn.
Autor: wini/kv / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków