Narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia oraz nieumyślne spowodowanie śmierci – takie zarzuty usłyszał Jan Marcin P., były właściciel kompleksu pałacowego w Kurozwękach (woj. świętokrzyskie). To właśnie tam w maju tego roku dzik zabił 85-letnią kobietę.
Kobieta została znaleziona na łące w pobliżu kompleksu pałacowego. Znalazł ją jej syn. Przed śmiercią 85-latka zdołała powiedzieć mężczyźnie, że zaatakował ją dzik.
Zwierzę najprawdopodobniej uciekło z minizoo znajdującego się przy pałacu. Krótko po zdarzeniu dzik został znaleziony i odstrzelony. Jak informowała policja, był to duży, ważący około 150 kg osobnik.
Właściciel nie przyznaje się do winy
Zarzuty zostały postawione ówczesnemu właścicielowi minizoo prawie pół roku po zdarzeniu. - Przed postawieniem zarzutów zebraliśmy szereg opinii biegłych – tłumaczy Piotr Okarski, pełniący funkcję prokuratura rejonowego w Staszowie. Jak wyjaśnia Okarski, przeprowadzono nawet badania genetyczne między innymi po to, żeby potwierdzić, że dzik pochodził właśnie z przypałacowego stada.
Prokurator dodaje, że Jan Marcin P. nie przyznał się do postawionych mu zarzutów i odmówił składania wyjaśnień. Za narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia oraz za nieumyślne spowodowanie śmierci 85-latki grozi do 5 lat więzienia.
Podczas przesłuchania podejrzany oświadczył, że nie jest już właścicielem zespołu pałacowego. - Wspomniał o tym, że przepisał go na swoich następców - podaje Okarski.
Autor: wini/sk / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: publicdomainpictures.net | Tibor Takács