Dwuletni Artur zgubił procesor mowy. Urządzenie, która pozwala głuchoniememu chłopcu słyszeć, najprawdopodobniej wypadło mu podczas spaceru z rodzicami po Dolinie Strążyskiej w Tatrach.
W poniedziałek chłopiec razem z rodzicami spacerował po tatrzańskiej dolinie. Później rodzina zatrzymała się w pobliskiej miejscowości Ząb. Niewykluczone, że to właśnie tam cenne urządzenie odczepiło się od głowy Artura.
"Nikt z tego nie skorzysta"
Dwulatek jest głuchoniemy od urodzenia. Trzy miesiące temu przeszedł operację wszczepienia implantu ślimakowego, który pozwala mu słyszeć pierwsze dźwięki. Implant jest jednak bezużyteczny bez procesora, który odgłosy "zbiera" i przekazuje do wszczepionego w głowie chłopca urządzenia.
Procesor składa się z dwóch części – jedna przypomina aparat słuchowy, a druga ma kształt niewielkiego dysku, z wbudowanym magnesem.
Jak podkreśla pani Sylwia, mama Artura, procesor nie przyda się nikomu oprócz jej syna. – To jest integralna część tego, co Artur ma wszczepione w głowę, więc nawet, jeśli ktoś to znajdzie, to nie będzie mógł z tego skorzystać – tłumaczy kobieta.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Facebook