Linia kolejowa przebiegająca przez Olszanicę (woj. podkarpackie) ma 131 lat, ale od wielu jest nieużywana. Pojawił się pomysł, by na trasie kursowała drezyna, która nie tylko może uchronić linię kolejową przed odejściem w niepamięć, ale także stać się turystyczną atrakcją. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to z takiego środka transportu turyści skorzystają już w maju.
Na pomysł, by na nieużywane szyny kolejowe wprowadzić taki nietypowy pojazd, wpadł Janusz Demkowicz, gospodarz Zagrody Magija, pomysłodawca projektu "Bieszczadzkie drezyny kolejowe".
- To przepis na to, żeby nie likwidować nitki kolejowej, która powstała 131 lat temu. Wtedy wiele miejscowości na tej strasie żyło z kolei. Pomysł kiełkował już lata i absolutnie nie roszczę sobie do niego prawa autorskich - zaznacza Demkowicz w rozmowie z portalem tvn24.pl.
Pomaga gmina
W realizacji projektu pomagają mu lokalne władze. Wicewójt Olszanicy Robert Petkazaznacza, że gmina pomagała uporać się z formalnościami.
- Przejęliśmy już linię kolejową od PLK, od PKP wydzierżawiliśmy budynek w Uhercach. Chcemy aktywizować przedsiębiorców, umożliwiając im realizację projektów, które mogą później korzystnie wpłynąć na region - mówi.
Drezyną w weekend majowy
Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to już w weekend majowy turyści będą mogli przejechać się drezyną. W pojeździe zmieszczą się cztery osoby oraz ich bagaże. W pojazdach zostaną też zamontowane specjalne uchwyty na rowery. Drezyna napędzana jest wyłącznie siłą mięśni nóg dwóch siedzących z przodu pasażerów.
Pomysłodawca chciałby, by na trasie jeździło łącznie 50 pojazdów. Zaznacza też, że cała infrastruktura będzie utrzymana w klimacie retro i będzie się wpisywać w charakter pojazdu. - Dotyczy to nawet kasowników. Chciałbym też, żeby bilety, poza pełnieniem funkcji paragonów, były estetyczne, tak, żeby ktoś chciał je sobie zachować, na przykład jako zakładki do książki - tłumaczy Demkowicz.
W klimacie retro
Znaczna część wyposażenia była kompletowana na aukcjach staroci. - Również stacja w Uhercach po remoncie ma nabrać klimatu retro. W środku będzie dużo obrazów tematycznych - podkreśla pomysłodawca projektu.
Gmina chciałaby też na trasie stworzyć cały pakiet wycieczkowy. - Na tym obszarze mamy regionalny browar. Turyści mogliby się tam zatrzymać, zejść z pojazdu, zwiedzić, ewentualnie zrobić małą degustację. Dalej jest cerkiew, którą również można zwiedzić - wylicza wicewójt Olszanicy.
"Z innej galaktyki"
W rozmowie z portalem tvn24.pl Petka przyznaje, że kiedy w gminie po raz pierwszy usłyszeli o pomyśle Demkowicza, pukali się w głowę. - On wydawał się z innej galaktyki. Później jednak okazało się, że to fajny strzał. PLK też popatrzyły na ten projekt przychylnym okiem - tłumaczy.
Zaznacza też, że to w Polsce pomysł nowatorski i ma nadzieję, że zachęci turystów do odwiedzania regionu. - Coś takiego funkcjonuje już we Francji, w Hiszpanii czy w Niemczech - podkreśla.
Demkowicz przyznaje, że przyglądał się temu, co dzieje się na zachodzie. - Tam takie rzeczy funkcjonują dobrze. Do miejscowości peryferyjnych, w których takie atrakcje są, codziennie w sezonie letnim przyjeżdża 500-1000 osób spoza miasta - mówi.
Autor: mmw, wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Janusz Demkowicz