Neurochirurg o 2-letnim Adasiu: uratowało go ogrzewanie krwi

Jak ratowano Adasia? Opowiada dr Artur Zaczyński
Jak ratowano Adasia? Opowiada dr Artur Zaczyński
Źródło: tvn24

- Dzięki systemowi pozaustrojowego natleniania i ogrzewania krwi organizm wychłodzonego Adasia mógł zacząć znów normalnie funkcjonować - tłumaczył na antenie TVN 24 dr Artur Zaczyński, neurochirurg. Jak dodał lekarz, w uratowaniu chłopca paradoksalnie pomógł jego wiek.

Adaś w stanie skrajnego wychłodzenia trafił do szpitala w Prokocimiu w niedzielę. Tam natychmiast został podłączony pod urządzenie ECMO, które umożliwia pozaustrojowe utlenowanie krwi. - To dało mu największą szansę - mówił mówi na antenie TVN24 dr Artur Zaczyński, neurochirurg.

"Najważniejsza jest rehabilitacja"

Dzięki systemowi udało się podnieść temperaturę ciała chłopca z 12,7 do 36 stopni Celsjusza. - Krew jest wyprowadzona z organizmu, natleniana i podnosi się lub ochładza jej temperaturę - tłumaczył gość "Wstajesz i Wiesz" TVN 24.

- Teraz najważniejsza jest rehabilitacja. Chodzi o powrót czucia - mówił neurochirurg. Lekarz zaznaczył, że narządy wewnętrzne Adasia działają sprawnie. - Ruchomość dziecka jest w porządku - podkreślił.

Dorosły mógłby nie przeżyć

Nadal jednak pod znakiem zapytania pozostaje kwestia pełnej sprawności układu neurologicznego. - Mózgu pozaustrojowego jeszcze nie wynaleziono. Ale pewnie to kwestia czasu - mówi lekarz.

Zaczyński podkreślił, że gdyby taka sytuacja zdarzyła się dorosłemu człowiekowi, mogłaby skończyć się tragicznie.

- Jeżeli chodzi o większe organizmy, mamy do czynienia z większą masą, większą objętością krwi i mniejszą plastyczność - powiedział lekarz.

Organizm chłopca miał 12 stopni

2-letni chłopiec trafił do szpitala w stanie hipotermii. W nocy z soboty na niedzielę, między godz. 3 a 5, Adaś w samej piżamce wyszedł z domu. Chłopca po kilku godzinach znalazł nad brzegiem rzeki, kilkaset metrów od zabudowań, zastępca komendanta komisariatu w Krzeszowicach Michał Godyń. Zaniósł go do najbliższego domu i tam prowadził reanimację do czasu przyjazdu karetki i transportu dziecka do szpitala. Chłopiec miał organizm wychłodzony do 12 st. C.

W czwartek prof. Janusz Skalski, ze Szpitala Dziecięcego w Krakowie poinformował, że z dwulatkiem udało się nawiązać kontakt. - Mówię bardzo odważnie - jest to sukces. Jeżeli dziecko się wybudziło po takich przejściach, to jest kapitalna wiadomość - mówił podczas konferencji prasowej. - Patrzy na zabawki, bawi się, wyciąga po nie ręce, a nawet przytulił misia, którego mu przywieźliśmy - opowiadali wzruszeni Paulina i Mateusz, rodzice Adasia. - Szczęście takie, jakby się na nowo narodził - dodali.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: ps/b

Czytaj także: