2-letni Adaś od środy wieczorem sam oddycha, otwiera oczy i rusza kończynami. Sięga już po zabawki, interesuje samochodzikami, zerka na bajki, je i próbuje mówić. – Zachowuje się jak każde, normalne dziecko – cieszy się pielęgniarka opiekująca się maluchem. - Wszyscy jesteśmy szczęśliwi, że cała praca, jaką włożylismy w uratowanie mu życia, przynosi taki efekt.
Maluch chce się bawić
Adaś sięga po zabawki, zaczyna się interesować samochodzikami. – Uśmiecha się, wodzi wzrokiem, odwraca głowę – mówi z radością Wioletta Dyrcz, oddziałowa oddziału Intensywnej Terapii Kardiochirurgicznej Dzieci. - Chętnie zerka na bajki i logicznie reaguje. Na pytanie pielęgniarki „czy jest głodny”, odpowiedział „tak”.
Adaś sam zjadł już dziś serek i wypił herbatę. Teraz wszystkie wysiłki lekarzy i pielęgniarek nakierowane są na rehabilitację chłopa.
– Ruchy, które wykonuje są jeszcze ograniczone, ale myślę, że niedługo będzie lepiej – mówi oddziałowa. – Jest w pozycji półleżącej, ale wkrótce będziemy go próbować sadzać.
Jeszcze dzisiaj Adaś, po raz pierwszy od wybudzenia ze śpiączki, spotka się rodzicami. - Z niecierpliwością czekamy na jego reakcję - dodaje pielęgniarka.
Dla mnie to cud, mówię bardzo odważnie – podkreśla profesor Janusz Skalski. Chłopiec w błyskawicznym tempie wraca do zdrowia. – Sam jestem zaskoczony, że dzieje się to tak szybko – dodaje. Maluch zdrowieje na oczach całej Polski. Dziś sam je i pije.
2-letni chłopiec trafił do szpitala w stanie hipotermii. W nocy z soboty na niedzielę, między 3 a 5 rano, wyszedł z domu. - Około 8 rano dostaliśmy informację o jego zaginięciu i niezwłocznie rozpoczęliśmy akcję poszukiwawczą - mówił Michał Godyń, policjant z Krzeszowic, który znalazł chłopca.
Nieprzytomne dziecko leżało około 600 metrów od domu, w pobliżu potoku Racławka (gmina Jerzmanowice-Przeginia). Tam przebywał pod opieką babci. Jak podkreśla funkcjonariusz, w poszukiwania zaangażowali się sąsiedzi i okoliczni mieszkańcy.
- On był boso, skarpetki miał na nóżkach, bez majteczek, i w krótkiej piżamce. Bez oznak życia - opowiada pan Marian, właściciel domu, w którym reanimowano wyziębionego dwulatka. Po godzinnej akcji, pogotowie zabrało chłopca do szpitala w Krakowie.
Skrajnie wychłodzony
Adaś w stanie skrajnego wychłodzenia trafił do szpitala w Prokocimiu. Został podpięty do urządzenia ECMO, które umożliwia pozaustrojowe utlenowanie krwi. Dzięki niemu udało się podnieść temperaturę ciała chłopca z 12,7 do 36 stopni Celsjusza.
Następnie chłopiec został podłączony pod respirator. Wówczas, prof. Janusz Skalski, zapowiadał, że może minąć kilka dni, zanim Adaś zostanie odłączony od aparatury.
Autor: KMK/PS / Źródło: TVN 24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Kraków