Wyschło koryto rzeki San w Rajskiem (woj. podkarpackie). W miejscu, gdzie jeszcze niedawno płynęła woda, teraz można bez trudu przejść suchą stopą. - Dla ekosystemu oznacza to bardzo wiele zmian - ostrzega bieszczadzki przewodnik. A wójt gminy Solina podkreśla, że na razie nie ma obaw i powodów do paniki. - Mieszkam tutaj od urodzenia, taką sytuację widziałem już kilkakrotnie - stwierdza samorządowiec.
W ostatnich dniach internet obiegły zdjęcia z podkarpackiej miejscowości, które pokazują poziom rzeki San. Jest on tak niski, że bez trudno można przejść po dnie koryta.
Jak mówi sołtys miejscowości Rajskie, niski poziom wody w Sanie nie dziwi mieszkańców, bo sytuacja powtarza się od kilkunastu lat. Jedyną różnicą jest to, że w tym roku niski poziom rzeki został odnotowany miesiąc wcześniej, niż zazwyczaj. W uspokajającym tonie wypowiada się też Adam Piątkowski, wójt gminy Solina. - Miesiąc czerwiec jest takim miesiącem w Bieszczadach, że zawsze były intensywne opady deszczu, ale w tym roku - i w latach poprzednich - tych opadów nie było, a to one głównie zasilały jezioro Solińskie i te rzeki w wodę - wyjaśnia samorządowiec. I dodaje: - Mieszkam tutaj od urodzenia, taką sytuację widziałem już kilkakrotnie. Na razie nie ma obaw i powodów do paniki.
Piątkowski podkreśla, że sytuację unormowałyby opady deszczu. - Prognozy długoterminowe zapowiadają dość duże opady z końcem sierpnia, początkiem września. Może się to ureguluje - stwierdza wójt.
Przewodnik po Bieszczadach: spadek poziomu wody zauważalny od wielu lat
Jak tłumaczy Mirosław Piela - przewodnik turystyczny po Bieszczadach i autor zdjęć, które poruszyły internautów - spadek poziomu wody daje się zauważyć od wielu lat. - Jedną z przyczyn według mnie jest zmieniony klimat, nie tylko na naszym terenie, ale chyba w całym świecie. Kolejna rzecz to coraz mniejsze opady śniegu, które zdarzają się już tylko w strefie górskiej, natomiast poniżej już tego śniegu nie ma. Są też anomalie pogodowe, mianowicie deszcz zmienił strukturę. Zazwyczaj są to gwałtowne ulewy z dużą ilością deszczu, która błyskawicznie wsiąka. Był deszcz, ale go nie widać w terenie. I podobnie się dzieje w pokrywie śniegowej, która w okresie wiosennym systematycznie wsiąka w glebę i jest zatrzymywana - tłumaczy Piela.
Przewodnik podkreśla też, że obniżenie poziomu wód widać tez w strumieniach i źródłach górskich. - I ten proces obserwuję z coraz gorszym skutkiem, myślę, że od około 15 lat. Były już pierwsze symptomy 10 lat temu, gdy obniżył się gwałtownie poziom wód gruntowych w studniach. Ludzie próbowali sobie pomóc też w ten sposób, że wiercili dodatkowe studnie głębinowe. Natomiast ten rok jest według moich obserwacji specyficzny - zaznacza Piela.
Co ta sytuacja oznacza dla ekosystemu? - Bardzo wiele zmian. Ta roślinność, która potrzebuje dużej ilości wody, uschnie. Szczególnie zagrożone są lasy starsze, bo ich system korzeniowy jest ukształtowany i on się nie rozwija, w tym sensie, że nie szuka wody gdzieś niżej. Jeśli ten poziom wód jeszcze się obniży, to te lasy powoli zaczną wysychać - alarmuje nasz rozmówca.
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24