Sąd skazał na karę grzywny dwoje anarchistów, którzy w maju zeszłego roku koczowali w namiotach na krakowskim Rynku. Oboje mają zapłacić po 300 złotych i pokryć koszty rozprawy.
– Oskarżeni są winni wykroczenia polegającego na niepodporządkowaniu się poleceniu, wydanego przez uprawnionych funkcjonariuszy, do opuszczenia zbiegowiska - uzasadnił sąd. Aleksander Ł. i Marzena S. otrzymali po 300 złotych kary grzywny oraz muszą ponieść koszty sprawy sądowej.
- Wyrok jest niesprawiedliwy. Winny jest Jacek Majchrowski i władze miasta, które nie pozwalają na legalne protesty. Udzielają pozwolenia, a później je rozpędzają – powiedział po ogłoszeniu wyroku Aleksander Ł. – Prowadzimy legalną działalność. Nie demolujemy banków, ani restauracji. Władze się na nas uwzięły ponieważ krytykujemy ich działania – dodał.
Zapowiedział też odwołanie się od decyzji sądu.
Protest nie od początku "nielegalny"
Do incydentu doszło w maju 2012 roku, kiedy grupa kilkunastu osób zorganizowała publiczny protest przeciwko polityce mieszkaniowej władz Krakowa i budowie spalarni zwłok. W ustawionych przez siebie na rynku namiotach prowadzili akcję informacyjną i organizowali happeningi.
Początkowo organizatorzy otrzymali zezwolenie na przeprowadzenie tygodniowego protestu. Po kilku dniach władze wycofały się z tego, tłumacząc, że z powodu niewystarczającej ilości osób, manifestacja "ruchu oburzonych" uległa samorozwiązaniu. Część uczestników zastosowała się do polecenia opuszczenia rynku, reszta została rozpędzona nad ranem 25 maja. Urzędnicy w asyście policji i strażników miejskich weszli na teren "miasteczka" i usunęli 10 namiotów Dwoje protestujących, którzy dziś usłyszeli wyrok, do końca nie chciało opuścić rynku.
To nie koniec problemów anarchisty
Przeciw Aleksandrowi Ł. toczy się jednocześnie inne postępowanie. Mężczyzna 25 maja uczestniczył w zorganizowanym przez Federację Anarchistyczną happeningu upamiętniającym wydarzenia sprzed roku. Policja, która wówczas interweniowała uznała, że organizatorem nielegalnego zbiegowiska jest właśnie Aleksander Ł., ponieważ zabrał głos w obronie zgromadzenia. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ps/par / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków