W tarnobrzeskim szpitalu trwa akcja protestacyjna pracowników średniego i pomocniczego personelu medycznego oraz pracowników administracji. Do pracy przyszli w czarnych koszulkach, a budynek oflagowano. Akcja poprzedza strajk, który związkowcy mają zamiar rozpocząć od pierwszego września.
Akcja protestacyjna, do której przyłączyło się 700 osób, to rezultat bezowocnego spotkania przedstawicieli związków zawodowych z marszałkiem Podkarpacia Władysławem Ortylem. Związkowcy domagali się podwyżek - Marszałek nie złożył w tej kwestii żadnych wiążących deklaracji.
Powoła sztab kryzysowy
Pracownicy domagali się 800 zł podwyżki. Obecnie oczekują 500 złotych podwyżki miesięcznej oraz reszty kwoty spłacanej w ratach. Dyrekcja placówki zaproponowała 160 zł w roku bieżącym oraz 140 zł w kolejnym.
– Propozycja ta jest jedyną możliwą. Szpital nie dysponuje środkami, by większą kwotę zaproponować – mówi Wiktor Stasiak, dyrektor szpitala w Tarnobrzegu.
Na takie ustępstwo nie chcą pójść związkowcy. – My już długo wykazywaliśmy dobrą wolę i chyba byłoby naiwnością dalej tkwić w tym samym punkcie. Nie mamy już zaufania do nikogo. Kiedy dyrektor obejmował funkcję, pierwszą rzeczą, którą obiecał zrobić, było wyrównanie płac dla średniego i niższego personelu. Minęło parę miesięcy i dopiero my podjęliśmy tą kwestię – mówi Krystyna Róg ze związków zawodowych w Tarnobrzegu.
Obietnice bez pokrycia
Pracownicy podkreślają, że wcześniej składano im obietnice, że jeśli kontrakt szpitala wzrośnie, wzrosną również płace. – My od 2008 roku nie dostaliśmy ani grosza – mówi Maciej Dąbek ze związków zawodowych.
I jak podkreśla, 140 złotych obiecywane na rok przyszły pracownicy otrzymają jedynie w wypadku kolejnego wzrostu kontraktu, co zdaniem związkowców, jest mało prawdopodobne.
Jak dodają związkowcy, 160 złotych proponowane przez dyrektora to kwota brutto, wraz ze skutkami. Na rękę pracownicy otrzymaliby mniej niż 90 złotych.
Na razie pracownicy przychodzą do pracy w czarnych koszulkach. Od 1 września chcą jednak rozpocząć strajk. Ominie on jedynie oddział intensywnej terapii i szpitalny oddział ratunkowy. Pracownicy planują zaprzestanie wykonywania planowanych badań, odbywać mają się jedynie zabiegi ratujące życie.
Tymczasem dyrektor szpitala zapowiada stworzenie centrum kryzysowego, które miałoby opanować sytuację. Związkowcy zwrócili się do niego również o zaprzestanie przyjęć pacjentów do placówki.
Spór w tarnobrzeskim szpitalu trwa od kwietnia.
Autor: mmw/r / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków