Dokładnie 50 lat temu w Tatrach odbył się pierwszy udany ratowniczy lot śmigłowca. Była to maszyna typu SM-1, za sterami siedział Tadeusz Augustyniak, który wraz z ratownikami górskimi przetransportował rannego narciarza z Doliny Pięciu Stawów Polskich.
- To był pierwszy udany lot śmigłowca na wysokości powyżej tysiąca metrów, bo wcześniej były podejmowane próby zakończone fiaskiem. Śmigłowiec SM1, którym dysponowało lotnictwo sanitarne, miał bowiem bardzo poważne ograniczenia techniczne i lot na wysokość powyżej tysiąca metrów był naprawdę dużym osiągnięciem – wspomina naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Jan Krzysztof.
Pierwszy lot w Dolinę Pięciu Stawów
16 kwietnia 1963 roku w Dolinie Pięciu Stawów Polskich oczekiwał pomocy narciarz, który złamał nogę. Ze względu na zagrożenie lawinowe dojście do poszkodowanego było ryzykowne dla ratowników i podjęto decyzję, by wykorzystać w akcji śmigłowiec SM-1 stacjonujący w Krakowie. Za sterami maszyny siedział Tadeusz Augustyniak, który wylądował w Zakopanem, aby na pokład zabrać ratownika Zygmunta Wójcika i razem z nim polecieć do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Wraz z dyżurującymi w tamtejszym schronisku ratownikami, udzielili poszkodowanemu pierwszej pomocy i zabrali go na pokład śmigłowca.
Pierwsze problemy śmigłowca
Podczas akcji nie udało się uniknąć kłopotów. Jeszcze przed strartem śmigłowiec zapadł się w głębokim śniegu i ratownicy musieli odkopać podwozie maszyny, żeby w ogóle mogła wystartować.
Później akcja przebiegała już sprawnie. Śmigłowiec z poszkodowanym wylądował na zakopiańskiej Równi Krupowej, skąd pogotowie ratunkowe zabrało narciarza do szpitala.
- Śmigłowiec to absolutna rewolucja w ratownictwie wysokogórskim. Po pierwszym udanym locie w Tatrach nie było od razu dalszych planów stałego wykorzystywania maszyny w ratownictwie tatrzańskim, ale śmigłowiec zaczął brać udział w poważniejszych akcjach – opowiada Jan Krzysztof.
Od tego czasu śmigłowiec, dzięki szybkim i sprawnym akcjom, wielokrotnie ratował życie poszkodowanym w wypadkach w Tatrach.
Sokół w prezencie
Od początku lat 70. w okresie wzmożonego ruchu turystycznego śmigłowiec Mi-2 zaczął sezonowo stacjonować w Zakopanem, a na stałe w sezonie letnim i zimowym zaczął pojawił się nad Tatrami w 1975 r. Wówczas bazę zakopiańską obsługiwał zespół ratownictwa z Krakowa.
Od początku lat 90. TOPR dysponuje własnym śmigłowcem Sokół, którego ratownikom podarowała kancelaria prezydenta Lecha Wałęsy. W 1994 r. podczas działań ratowniczych maszyna uległa katastrofie, w której zginęło dwóch pilotów i dwóch ratowników. Po półtorarocznej przerwie śmigłowiec wrócił pod Tatry. W 2003 r. podczas akcji ratowniczej uszkodzone zostały silniki śmigłowca. Rok później śmigłowiec Sokół, po odbudowie, ponownie zaczął służyć ratownikom.
Na remont potrzeba 3 mln zł
Obecnie śmigłowiec TOPR jest utrzymywany m.in. z dotacji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. W tym roku na jego utrzymanie resort przekazał 1 mln 300 tys. zł. W czerwcu bieżącego roku kończy się okres zdolności użytkowej silników i innych części, z czym wiążą się dodatkowe koszty. Na remont potrzeba 3 mln zł. - W związku z utrzymaniem śmigłowca TOPR, w MSW powołano zespół, który ma znaleźć stabilne i wieloletnie źródło finansowania maszyny – wyjaśnił Krzysztof.
Śmigłowiec TOPR jest wykorzystywany również do akcji ratowniczych w trudnym terenie na Podhalu, a także w Pieninach i Beskidach.
TOPR - organizacja ratownicza działająca na terenie polskich Tatr - jest organizacją pozarządową, która oprócz dofinansowania z MSW pozyskuje pieniądze z innych źródeł, m.in. od sponsorów; otrzymuje też 15 proc. wpływów z biletów wstępu na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Autor: nf/par / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TOPR