Czwórka dzieci z Daliowej (woj. podkarpackie) w pożarze straciła matkę. Na początku rodzeństwem zajmowali się dziadkowie – sąd jednak zdecydował, że nie jest to odpowiednie rozwiązanie. Powodem miał być brak więzi emocjonalnej więzi między dziadkami a wnukami. Ania, Rafał, Kamil i Roksana pozostaną w rodzinie zastępczej. W czwartek apelacja dziadków została odrzucona.
Opieka nad dziećmi została przyznana dziadkom tymczasowo w lutym. O przyznanie stałej opieki wnioskowało Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Krośnie. - Kierujemy się dobrem dzieci. Teraz jest to najlepsza opcja. Na razie innych nie braliśmy nawet pod uwagę - mówiła wtedy Agnieszka Zygarowicz z PCPR w Krośnie. Pod wnioskiem Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie o przyznanie opieki dziadkom podpisali się także oni sami.
Odrzucona apelacja
Jednak w czerwcu sąd okręgowy w Krośnie zdecydował, że dzieci powinny zostać przeniesione do rodziny zastępczej. Według biegłych między dziećmi a dziadkami nie ma „emocjonalnej więzi”.
- Sędzia badał bardzo szczegółowo opinie biegłych z Rodzinnego Ośrodka Diagnostycznego - zaznacza Artur Lipiński, rzecznik Sądu Okręgowego w Krośnie. Dodaje też, że dziadek rodzeństwa nie dostarczył zaświadczenia lekarskiego, potwierdzającego jego zdolność do bycia rodzicem zastępczym. Czwórka dzieci w wieku od 2,5 do 9 lat trafiła do zawodowej rodziny zastępczej. - Ta rodzina posiada odpowiednie kwalifikacje i pełniła już taką funkcję. Ma też dwójkę "własnych" dzieci - dodaje rzecznik. Dziadkowie odwołali się od decyzji sądu, jednak w czwartek sąd odrzucił ich apelację.
Wyprowadziła dzieci i zginęła
Do tragicznego pożaru doszło pod koniec stycznia. Jak wynika z relacji świadków, w momencie wybuchu pożaru matka dzieci przebywała poza budynkiem. - W pewnym momencie dzieci zaczęły krzyczeć, że się pali - relacjonował w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 bryg. Mariusz Kozak z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Krośnie. Kobieta ruszyła swoim dzieciom na pomoc. - W ich ratowaniu pomagała również sąsiadka - mówił bryg. Kozak.
- Po wyprowadzeniu dzieci, matka wróciła po coś do budynku i już nie wyszła - powiedział rzecznik. Jak dodał, kiedy strażacy weszli do środka, znaleźli ciało kobiety przygniecione szafką.
Rzecznik poinformował, że budynek, w którym doszło do pożaru, był murowano-drewniany. Ogień szybko się rozprzestrzenił.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków