Ugryziona warga, policzek, ucho, łuk brwiowy, palce i nos. Cztery dni spędzone w szpitalu i trzy szwy. Niespełna półtoraroczny chłopczyk został pogryziony przez niewiele starszą dziewczynkę w jednym ze żłobków w Skarżysku-Kamiennej. Sprawą zajmuje się prokuratura.
Pani Ewelina zaprowadziła swojego synka Antosia do żłobka z samego rana. Godzinę później odebrała telefon z informacją, że chłopiec został pogryziony. Obrażenia były na tyle poważne, że dziecko spędziło kilka dni w szpitalu. Teraz sprawę bada prokuratura.
Do zdarzenia doszło na początku listopada, jednak pani Ewelina dopiero teraz zdecydowała się opowiedzieć o sprawie w mediach. Poinformowała także nas przez Kontakt 24.
- Tego dnia połączono trzy grupy dzieci. Zaprowadziłam syna do żłobka o godzinie 7.50, godzinę później dostałam telefon z informacją, że został pogryziony. Panie zmieniły mu koszulkę i wytarły twarz, żeby nie wyglądało to aż tak drastycznie. Całą buzię miał we krwi. Miał ugryzioną górną wargę, policzek, ucho, łuk brwiowy, palce, nos - relacjonowała mama chłopca.
Jak powiedziała, dziecko trafiło do szpitala na cztery dni w obawie przed krwiakiem, który mógł się pojawić na twarzy. Chłopcu założono trzy szwy: na uchu, policzku i na wędzidełku. Kobieta nie przyprowadziła więcej syna do tej placówki.
"Były sygnały o agresywnym dziecku"
- Zdecydowałam się zgłosić tę sprawę na policję, aby ostrzec innych rodziców. To był prywatny żłobek. Już wcześniej były sygnały o agresywnej dziewczynce, ale żłobek bagatelizował tę sprawę. Po tym zdarzeniu powiedziano mi, że to dziecko sięgnęło mojego synka, gdy siedziało na foteliku do karmienia. Nie wiem, jak mogło się to stać, bo ugryzienia ma po obu stronach. Kamer tam podobno nie było - mówiła pani Ewelina.
Przesłuchano rodziców i personel, powołano biegłego
O sprawę zapytaliśmy policję. Jarosław Gwóźdź, oficer prasowy skarżyskiej jednostki, potwierdził, że takie zawiadomienie zostało złożone i obecnie trwa ustalanie okoliczności sprawy.
- Jest prowadzone dochodzenie pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Skarżysku-Kamiennej. Jest to dochodzenie z artykułu 160 paragraf 2 Kodeksu Karnego, czyli o narażeniu człowieka na niebezpieczeństwo utraty zdrowia, życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – przekazał Gwóźdź.
Art. 160 § 1. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 2. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. § 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 lub 2 działa nieumyślnie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. § 4. Nie podlega karze za przestępstwo określone w § 1-3 sprawca, który dobrowolnie uchylił grożące niebezpieczeństwo. § 5. Ściganie przestępstwa określonego w § 3 następuje na wniosek pokrzywdzonego.
Rzecznik zaznaczył, że na polecenie prokuratora wykonano szereg czynności w tej sprawie. – Przesłuchano cały personel żłobka, rodziców, dyrekcję. Między innymi badano przeszkolenie personelu, został też powołany biegły medycyny sądowej, który określił obrażenia tego dziecka – wyliczył policjant. Jak dodał, decyzję o dalszych krokach w tej sprawie podejmie prokurator.
Dyrektorka żłobka: jestem wstrząśnięta
Magdalena Kozłowska, dyrektorka żłobka w którym doszło do pogryzienia podkreśla, że placówka podjęła kroki w związku z sytuacją. – Panie, które były tego dnia na zmianie i opiekowały się dzieckiem zostały zwolnione, a ta dziewczynka, która pogryzła, została w trybie natychmiastowym usunięta z przedszkola. Teraz tak naprawdę tą sprawą zajmuje się policja – mówi w rozmowie z tvn24.pl Kozłowska. Zaznacza, że placówka "zachowała wszelkie procedury związane z zaistniałą sytuacją".
Czy w dniu pogryzienia Antosia faktycznie połączenia grup? Tak, ale według dyrektorki były to dwie, nie trzy grupy dzieci, jak informowała mama rannego chłopca. – Z tym, że dzieciaczków było bardzo mało. To były godziny poranne, takie rzeczy jak łączenie grup z samego rana są zasadne – tłumaczy nasza rozmówczyni, dodając, że na pewno na jedną opiekunkę nie przypadało więcej, niż ośmioro dzieci.
Dziewczynka, która pogryzła Antosia, miała niecałe dwa lata. I już wcześniej przedszkole miało zwracać uwagę jej opiekunom na problemy z zachowaniem. – Placówka zgłaszała do rodziców, że dziewczynka może nie tyle jest agresywna, co sprawia pewne problemy wychowawcze. Była też objęta pomocą psychologiczną ze strony placówki – mówi Kozłowska.
W związku z incydentem żłobek skierował dziecko razem z rodzicami do poradni psychologiczno-pedagogicznej, gdzie – jak informuje dyrektorka – rodzina została objęta opieką.
– Prywatnie jestem wstrząśnięta tą sytuacją – przekonuje nasza rozmówczyni.
Źródło: Kontakt24 / tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock