W gminie Bodzentyn (woj. świętokrzyskie) trwa samorządowy pat. W związku z kryzysem finansowym i brakiem porozumienia między burmistrzem a opozycyjnymi radnymi premier Donald Tusk powołał komisarza. O ile nie będzie skarg do sądu, obejmie on funkcję 8 stycznia. Burmistrz zapowiedział, że skargi nie złoży. Tymczasem bez rozwiązania została kwestia zaległych pensji nauczycieli za dwa miesiące. W czwartek odbyła się sesja rady miejskiej. Burmistrz liczył, że radni tym razem będą uczestniczyli w obradach i nauczyciele dostaną należne pieniądze. Tak się jednak nie stało. Mimo to burmistrz zapewnia, że sytuacja w oświacie jest już opanowana. W czwartek rano burmistrz był też na komendzie policji. Pod koniec października złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
10 grudnia informowaliśmy, że ponad 150 nauczycieli z gminy Bodzentyn (woj. świętokrzyskie) nie otrzymało dwóch wypłat z rzędu - za listopad i za grudzień (wynagrodzenia powinni otrzymywać z góry, na początku miesiąca). Wszystko przez trudną sytuację finansową gminy (deficyt sięga 23 mln zł) oraz brak współpracy między burmistrzem Dominikiem Dudkiem a opozycyjną radą gminy.
Burmistrz przygotował co prawda plan naprawczy (zakładał m.in. likwidację szkoły podstawowej, redukcję etatów w urzędzie oraz wprowadzenie opłaty klimatycznej), jednak radni opozycji wielokrotnie bojkotowali sesje rady miejskiej, uniemożliwiając jego uchwalenie.
Jeśli nie będzie skarg, komisarz zacznie pracę 8 stycznia
Premier Donald Tusk, na wniosek wojewody świętokrzyskiego, zawiesił organy miasta i gminy oraz wprowadził zarząd komisaryczny. Na komisarza, 5 grudnia, wybrana została Anna Leżańska, która od 2010 roku była radną powiatu skarżyskiego, w latach 2014-18 członkiem zarządu powiatu, a od 2018 roku wicestarostą powiatu skarżyskiego.
- Jeśli nie będzie skarg do WSA w Warszawie, a skargę może złożyć burmistrz oraz rada miasta, 8 stycznia komisarz obejmie swoją funkcję - deklaruje w rozmowie z tvn24.pl Angelina Kosiek, rzeczniczka wojewody świętokrzyskiego.
Dostali pensje za listopad, a co z grudniowymi?
Burmistrz Dominik Dudek powiedział przed kamerą TVN24, że nie będzie się odwoływał. Stwierdził też, że chociaż uważa, iż rządzić powinny władze wybrane w wyborach, to dzięki wprowadzeniu zarządu komisarycznego mieszkańcy będą mieli chwilę oddechu od patowej sytuacji, do której doszło.
Bez wynagrodzenia za dwa miesiące
Po tym, jak burmistrz przelał pieniądze na konta szkół w poniedziałek - mimo braku umocowania w przepisach i ostrzegając dyrektorów przed konsekwencjami w przypadku wypłacenia środków - nauczyciele dostali wynagrodzenia za listopad.
- Dziś, pomimo wczesnych godzin, przygotowany został projekt uchwały budżetowej. O godzinie 16 mamy sesję rady miejskiej. Jeżeli radni pojawią się na sesji, umożliwią nam dokonanie niezbędnych zmian w budżecie zgodnie ze wskazówkami Regionalnej Izby Obrachunkowej, które pozwolą na to, aby nauczyciele w krótkim czasie dostali wynagrodzenia za grudzień – mówił w czwartek rano burmistrz.
Tak się nie stało. Jak przekazał nam w rozmowie, radni klubu Przyjazna Gmina ponownie nie pojawili się na sesji. Co zatem z grudniowymi pensjami nauczycieli?
- Można powiedzieć, że sytuacja z oświatą jest ustabilizowana. Wszyscy nauczyciele otrzymali pensje za listopad i prawie wszyscy otrzymali również za grudzień. Wyjątkiem jest jedna mała szkoła, ale tę sytuację jutro powinniśmy rozwiązać. Podobnie jak wcześniej przeleję na konto szkoły środki z rezerwy subwencji oświatowej i dyrektor zdecyduje, na co te środki przeznaczy - powiedział tvn24.pl Dominik Dudek.
Przewodnicząca rady: to nie bojkot, ale głos mieszkańców
Przewodnicząca rady miejskiej Agnieszka Barcikowska stwierdziła przed kamerą TVN24, że nie nazwałaby nieobecności na sesjach bojkotem.
- To jest głos mieszkańców, którzy nie chcą m.in. planu naprawczego - powiedziała.
Gdy nasza reporterka zasugerowała, że radni mogliby przecież przyjść i sprzeciwić się planowi naprawczemu, stwierdziła, że sesjom (a - jak wskazuje - były zwoływane z dużą częstotliwością) towarzyszyły ogromne emocje.
- Spotkaliśmy się z potężną falą hejtu. Do urzędu przychodziły różne osoby z różnym nastawieniem. Byliśmy uczestnikami sesji, na której odwoływaliśmy jednego z radnych. To był początek fali. Zaczęliśmy się obawiać tego, co może się na takiej sesji wydarzyć. W wyniku hejtu może dojść nawet do tragicznych zdarzeń - powiedziała.
Burmistrz i przewodnicząca rady byli na policji
Pod koniec października burmistrz złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków. - Uważam, że notoryczne uniemożliwianie prowadzenia obrad powinno być napiętnowane - podkreśla.
Dziś, tak samo jak i przewodnicząca rady miejskiej, był w tej sprawie na komendzie policji - potwierdziła młodszy aspirant Małgorzata Pędzik z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.
- Aktualnie nie jest prowadzone postępowanie przeciwko komuś, tylko w sprawie. Co ma na celu wyjaśnić, czy doszło do popełnienia przestępstwa. Akta sprawy zostaną następnie przesłane do prokuratury - poinformowała policjantka.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24