- Mam nadzieję, że teraz ją posadzą. Za to zło, które wyrządziła - tak decyzję sądu o odrzuceniu wniosku o warunkowe zawieszenie kary skazanej za znęcanie się nad dziećmi siostrze Bernadetcie skomentował jej były podopieczny.
Pan Paweł, były wychowanek sióstr boromeuszek, który - jak twierdzi - od najmłodszych lat był bity i poniżany w prowadzonym przez nie ośrodku, pojawił się dziś w zabrzańskim sądzie. Mężczyzna chciał usłyszeć na własne uszy, jaka będzie decyzja sądu.
Gdy wyrok sądu, po około półgodzinnym posiedzeniu, okazał się dla siostry Bernadetty niekorzystny, na twarzy mężczyzny pojawił się uśmiech. - Mam nadzieję, że już teraz wszystko się skończy i mam nadzieję, że ją posadzą. Za to zło, które zrobiła. Kamień z serca mi spadł - mówił.
Były wychowanek zakonnic nie chce pokazywać twarzy i podawać swojego nazwiska. Jak argumentuje "teraz normalnie żyje" i chce, żeby tak pozostało.
"To był koszmar"
W zabrzańskim ośrodku opiekuńczo-wychowawczym przebywał od 3. roku życia. Ale to, co się tam działo, zaczął rozumieć, mając dopiero 6 lat.
Pytany m.in. o to, za co dzieci były karane odparł, że "jak zmoczyliśmy się do łóżka, a tam każdy się moczył pod presją tego wszystkiego". - Musieliśmy suszyć wtedy ręcznie pościel. Za jedynki w szkole też dostawaliśmy, np. wieszakami po całym ciele. To był koszmar - opowiada były wychowanek sióstr.
Siostry Bernadetty mężczyzna nie wspomina dobrze. - Za wszystko biła, za to, że się śmialiśmy też. Podchodziła wtedy od tyłu i uderzała w głowę - wspomina mężczyzna.
I na koniec dodaje: - Nie będę mógł o tym [co działo się w ośrodku - red.] zapomnieć.
Sąd zdecydował: siostra Bernadetta musi iść do więzienia
Dziś Sąd Rejonowy w Zabrzu rozpatrywał wniosek pełnomocnika zakonnicy o warunkowe zawieszenie kary wobec Agnieszki F. Od trzech lat sądy odraczały jej wykonanie ze względu na zły stan zdrowia i podeszły wiek (59 lat). We wniosku, którym dziś zajął się sąd, mecenas reprezentujący siostrę, wskazywał również, że częściowo naprawia ona wyrządzoną szkodę, opiekując się obecnie starszymi i schorowanymi zakonnicami w klasztorze w Trzebnicy (woj. dolnośląskie).
Jak poinformowała po krótkim posiedzeniu sądu, prokurator prowadząca sprawę, sąd nie przychylił się do wniosku obrońcy i nie orzekł warunkowego zawieszenia kary.
- Wskazał, że nie zaszły nowe okoliczności od wydania decyzji pierwszej i drugiej instancji, które wskazywałyby na to, że wykonanie tej kary byłoby niehumanitarne i nieodpowiednie - wyjaśniała dziś po wydaniu wyroku prokurator Izabela Pirch-Mirocha.
Decyzja sądu jest nieprawomocna. Agnieszka F. może się od niej odwołać do sądu wyższej instancji.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: jsy/i/kwoj/zp / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: tvn24