Dziesięciu mężczyzn biegło do dwóch niechlujnie zaparkowanych aut. Nigdzie nie pojechali. Policjanci znaleźli w samochodach maczety, siekiery, nóż, pałki i przedmioty przypominające broń.
Policjanci ze śląskiego oddziału prewencji w niedzielny wieczór patrolowali Katowice. U zbiegu ulic Markiefki i Piotra zobaczyli dwa nietypowo zaparkowane samochody.
- Nie stały prostopadle ani równolegle do drogi, ale niedbale, jakby ktoś zatrzymał się spontanicznie, nagle wysiadł i zostawił tak samochody - wyjaśnia Magdalena Wiśniewska z zespołu prasowego śląskiej policji.
W dodatku w kierunku skody i nissana biegła grupa dziesięciu mężczyzn. Zaczęli w pośpiechu do nich wsiadać.
Policjanci postanowili sprawdzić, o co chodzi, zablokowali radiowozem samochody i wezwali wsparcie.
Potraktowali jednego gazem
Po przybyciu innych patroli z oddziału prewencji oraz komendy miejskiej w Katowicach zaczęli legitymować kierowców i pasażerów obu pojazdów.
Jeden z legitymowanych nie chciał wykonywać poleceń policjantów. Jak informują, musieli użyć w stosunku do niego gazu.
W nissanie i skodzie znajdowało się dziesięciu mężczyzn. Wszyscy z Katowic, w wieku od 19 do 40 lat.
Policjanci postanowili przeszukać oba pojazdy.
Znaleźli między innymi: sześć maczet, dwie siekiery, nóż, kilka pałek drewnianych o długości około 80 centymetrów i kominiarki.
Ponadto w skodzie natrafili na dwa przedmioty przypominające broń palną, które zostały zabezpieczone do dalszych badań.
Sprawdzą, czy to broń palna
Wobec mężczyzn prowadzone będzie postępowanie o wykroczenie, polegające na posiadaniu w miejscu publicznym niebezpiecznych narzędzi, do których zaliczają się między innymi maczety.
Jeżeli badania wykażą, że dwa zabezpieczone przedmioty są bronią palną, sprawcom grozić będzie też kara za przestępstwo nielegalnego posiadania takiej broni.
Autor: mag/i / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja