- Dawno nie widziałem tak szalejącego pożaru - mówi wójt. Ogień wydobywał się z okna i balkonu mieszkania na parterze, gdy do bloku dotarli strażacy. Ewakuowali lokatorów przez zadymioną klatkę schodową i po drabinie strażackiej. Jedną osobę zabrano do szpitala. Nikt nie wrócił do domu na noc. Przed pobliskim sklepem mieszkańcy ujęli kompletnie pijanego 37-latka. Twierdzą, że to podpalacz.
We wtorek wieczorem we wsi Wola (gmina Miedźna pod Pszczyną, Śląsk) spłonęło doszczętnie mieszkanie na parterze czterokondygnacyjnego bloku, należące do 45-letniej kobiety. Na szczęście nie było jej wtedy w domu.
Policjanci ustalili, że mieszkanie najprawdopodobniej zostało celowo podpalone. O przestępstwo podejrzewany jest 37-letni mieszkaniec Bielska-Białej. Nie ma jeszcze zarzutów - został zatrzymany i trzeźwieje w policyjnym areszcie. Według nieoficjalnych źródeł, zbliżonych do policji, 45-latka jest byłą partnerką domniemanego podpalacza.
Mieszkanie spłonęło doszczętnie, jedna osoba w szpitalu
Pożar wybuchł przed godziną 17. Gasiło go kilkudziesięciu strażaków z sześciu zastępów. - Ogień objął całe mieszkanie, nic nie udało się uratować. Wydobywał się z okna i balkonu, dlatego nadpalona została także elewacja - relacjonuje Mateusz Caputa, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Pszczynie.
Strażacy ewakuowali pięciu mieszkańców, troje przez zadymioną klatkę schodową, dwoje po drabinie mechanicznej. Kilka osób potrzebowało pomocy medycznej, ostatecznie jedna została zabrana do szpitala.
Nikt nie wrócił do domu na noc
Akcja gaśnicza trwała prawie do 20.30. Klatka schodowa z ośmioma mieszkaniami została zamknięta. Nikt z lokatorów nie mógł wrócić na noc.
- Zaproponowano im mieszkania zastępcze, ale wszyscy odmówili, postanowili przenocować u znajomych i rodzin - mówi wójt gminy Miedźna Jan Słoninka. - Na jedną noc można się do kogoś przytulić, ale nie wiadomo, kiedy mieszkania będą dopuszczone do użytku. Dzisiaj będzie tam biegły z pożarnictwa i inspektor nadzoru budowlanego. Nasza propozycja dla lokatorów jest aktualna, mamy mieszkania z łóżkami, pościelą, łazienkami. Klatka schodowa została przewietrzona i jest pilnowana, żeby nikomu nie przyszło do głowy żerować na czyimś nieszczęściu - zapewnia wójt.
Szalejący pożar i obywatelskie ujęcie podejrzewanego o podpalenie
- Dawno nie widziałem tak szalejącego pożaru. Siła ognia była potężna. Dziękuję Bogu, że nie wybuchł gaz. Wtedy zdarzenie byłoby znacznie tragiczniejsze w skutkach - mówi wójt Słoninka.
W czasie akcji gaśniczej obecni na miejscu policjanci rozmawiali z mieszkańcami. Świadkowie powiedzieli im o podpalaczu i opisali, jak wyglądał. Po chwili ludzie z pomocą policjanta z Bierunia, który był tam po służbie, ujęli przed pobliskim sklepem 37-letniego mieszkańca Bielska-Białej. Mężczyzna próbował uciekać, ale został obezwładniony przez policjantów. Badanie alkomatem wykazało w jego organizmie 3,5 promila alkoholu.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja