Portfel leżał na ulicy, gdy Arek go zauważył. Podniósł, zajrzał do środka, a tam "kilka setek". Co robić? Mijał go sprzedawca jajek. - Daj, zaniosę do sklepu - powiedział dorosły. Zaniósł, ale już pusty. Chłopiec wskazał go potem właścicielowi portfela.
- U nas jeszcze się coś takiego nie zdarzyło - mówi Marta Pydych, rzeczniczka policji w Wodzisławiu Śląskim. Nikt dotąd nie przyniósł znalezionego portfela, ani dorosły, ani dziecko.
Dlatego policjanci nagrodzili za taki czyn 9-letniego Arka Mikołajca i nazwali bohaterem. - Syn czuł się tym skrępowany, zmęczony, nie rozumiał, o co chodzi - mówi Sylwia Mikołajec.
"Nie ufam tak ludziom, jak dziecko"
Około godz. 15 Arek, idąc między blokami na swoim osiedlu XXX-lecia PRL zauważył leżący na chodniku portfel. Podniósł, zajrzał do środka. - A tam było kilka setek - powiedział potem mamie.
Nie wiedział, co zrobić ze znaleziskiem. Właśnie mijał go 36-letni mężczyzna z pobliskich Żor, który na osiedlu sprzedawał jajka po mieszkaniach. Chłopiec zapytał handlarza o radę, znał go z widzenia. - Daj - miał powiedzieć 36-latek - i nic się nie martw. Ja oddam portfel do sklepu.
Arek wrócił do domu i podekscytowany od progu opowiedział wszystko mamie. - Idź teraz do tego sklepu i sprawdź, czy ten portfel tam jest - powiedziała mu pani Sylwia.
- Wyczułam, że coś jest w tym nie tak. Nie mam już takiego zaufania do ludzi, jak Arek. Bałam się, że ten portfel zginie i będzie na syna, że wziął - opowiada nam kobieta,
Portfel był, ale gotówka zniknęła
Arek pobiegł do pobliskiego sklepu spożywczego, gdzie handlarz jajek miał zostawić znalezisko. Portfel był, ale pusty. To znaczy karty kredytowe i dokumenty były, ale zero gotówki.
W sklepie był też 34-letni właściciel portfela, który zdążył się zorientować o stracie. Jak podaje policja, zgubił portfel w drodze z poczty.
Chłopiec wypatrzył przez witrynę sklepu handlarza jajek. - To on - powiedział Arek 34-latkowi, który wezwał policję.
- Sprzedawca jajek twierdził, że w portfelu nie było żadnych pieniędzy - mówi Pydych. Byłoby jego słowo przeciw słowu właściciela, gdyby nie Arek. Upierał się, że widział tam kilka setek, jak relacjonuje nam pani Sylwia.
Wreszcie się przyznał. Pogrążyło go również to, ze miał w kieszeni ponad 2 tys. zł. - Właścicielowi portfela winny był ponad tysiąc zł. Oddał je - mówi Pydych.
Mama: - Dziecko chyba nie potrafi kłamać. Arek, jak idzie na zakupy, to przynosi mi resztę z rachunkiem.
Nigdy nie musiała specjalnie tłumaczyć chłopcu, że cudzej rzeczy nie wolno przywłaszczać.
Mały, uczciwy znalazca portfela w Wodzisławiu Śląskim:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja