Pierwsi strażacy przybyli na miejsce, zanim rozległ się alarm. Poczuli podmuch. W wyniku wybuchu gazu dom w Ustroniu (woj. śląskie) zawalił się i stanął w ogniu. Z gruzów wydobyto ranną kobietę, a potem ciała dwóch mężczyzn. Prokuratura umorzyła śledztwo. Według śledczych, winnym katastrofy był jeden ze zmarłych.
Prokuratura Okręgowa w Bielsku-Białej prowadziła śledztwo w związku z wybuchem gazu, pożarem i zawaleniem się domu w Ustroniu. W katastrofie zginęło dwóch mężczyzn w wieku 60 i 65 lat, a 51-letnia kobieta została ciężko ranna. W postępowaniu przyjęto kwalifikację z artykułu 163 paragraf 1 pkt 3 Kodeksu karnego w związku z artykułem 163 paragraf 3 artykułem 156 paragraf 1 pkt 2.
Chodziło o "sprowadzenie zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać eksplozji materiałów wybuchowych lub łatwopalnych".
- To nie był wypadek., ale celowe działanie. Śledztwo zostało umorzone z uwagi na śmierć sprawcy - przekazała nam Agnieszka Michulec, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej.
Wynieśli sześć butli gazowych, żadna nie była uszkodzona
Do wybuchu w Ustroniu doszło 4 grudnia 2022 roku, w niedzielę tuż przed godziną 10. Dom, składający się z dwóch mieszkań, został zniszczony. Spod gruzów ratownicy wydobyli kobietę, która trafiła do szpitala. Kilka godzin później wydobyli ciała dwóch mężczyzn.
Przyczyną katastrofy był wybuch gazu. Budynek nie był podpięty do sieci gazowej, mieszkańcy używali do gotowania butli gazowych.
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW PO POŁUDNIU": Po eksplozji w Ustroniu zawalił się dom jednorodzinny. Zginęły dwie osoby
Pierwsi strażacy przybyli na miejsce, zanim rozległ się alarm. Z remizy mieli kilka minut drogi, poczuli podmuch. Na miejscu pracowało 40 zastępów staży pożarnej - 140 ratowników. Wynieśli z ruin domu sześć 11-kilogramowych butli. Jak przekazywali śledczy, żadna z nich nie nosiła śladów eksplozji, ale dwie były odkręcone. Jedna wybuchła w trakcie akcji ratowniczej.
Sprawca nie żyje, śledztwo umorzono
W zniszczonym domu mieszkały trzy rodziny, w sumie zameldowanych było siedem osób, jedna z nich uczyła się i przebywała w innym mieście. W chwili katastrofy w budynku było dwóch mężczyzn - 60-letni Stanisław i 65-letni Karol - oraz 51-letnia kobieta.
51-latka była żoną 60-latka. Z małżeństwem mieszkała ich córka, jej partner i dwuletni wnuk. Młodzi dzień wcześniej pojechali z synem do jego drugich dziadków.
- Sprawcą katastrofy był Karol R. - powiedziała nam Agnieszka Michulec.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24