Sytuacja miała miejsce 13 sierpnia w centrum Ustronia. Nagrał ją przejeżdżający tamtędy samochodem pan Mateusz i przesłał film na Kontakt24. Teraz udało nam się wyjaśnić, dlaczego do tego doszło.
Słuszne oburzenie świadków
Na filmie widać grupę dzieci przebiegających przez zamknięty przejazd kolejowy w towarzystwie dorosłego opiekuna. Sytuacja oburzyła pana Mateusza i - jak nam opowiedział - innych ludzi, oczekujących przed szlabanem. Krzyczeli do dzieci.
- To było zachowanie skrajnie nieodpowiedzialne, zwłaszcza biorąc pod uwagę dzieci i ich bezpieczeństwo, jak również złe nawyki, których w ten sposób się uczą. Tyle mówi się o tragicznych zdarzeniach na przejazdach kolejowych, a w tym przypadku zachowanie dorosłych było tym bardziej karygodne, że mieli pod opiekę nie swoje dzieci. Rodzice im zaufali. Dlatego też zdecydowałem się na przesłanie nagrania do redakcji, bo uważam, że konieczne jest ciągłe edukowanie ludzi o tym, jak powinni i jak nie powinni zachowywać się na drodze - mówił nam pan Mateusz.
2 września na antenie TVN24 Tomasz Pawlik, rzecznik policji w Cieszynie, przekazał, że reakcja świadków była słuszna, bo "z pozoru sytuacja wyglądała bardzo nieodpowiedzialnie".
Dlaczego "z pozoru"?
Ale nie było zagrożenia
- Nie doszło do zagrożenia bezpieczeństwa zarówno dzieci, jak i opiekunów, ponieważ przejście rozdzielonej grupy kolonistów było uzgodnione z załogą pociągu, z kierownikiem pociągu - wyjaśnił Pawlik.
Okoliczności, jak dodał, były wyjątkowe.
Z pobliskiej stacji miał odjechać pociąg, którym mieli wracać koloniści. Był to ich ostatni w tym dniu środek transportu, którym mogli dotrzeć do miejsca docelowego. Nie wszyscy zdążyli przejść przez tory, opuszczone rogatki rozdzieliły grupę.
- Jedna z opiekunek nawiązała kontakt z kierownikiem pociągu, który kojarzył ich z porannej wycieczki. Wyraził zgodę na przejście, skład czekał - wyjaśnił Pawlik.
Co ważne, był to jedyny pociąg, który miał przejechać w tym czasie przez zamknięty przejazd.
- Po całym zdarzeniu kierownik pociągu, jak również opiekunowie przeprowadzili rozmowę z dziećmi na temat bezpiecznego zachowania w rejonie torów - dodał policjant.
Opiekunka poinformowała o całym zdarzeniu rodziców dzieci oraz policjantów z Ustronia.
Za przechodzenie przez tory w miejscu niedozwolonym grozi mandat w wysokości co najmniej dwóch tysięcy złotych, a jeśli dojdzie do zagrożenia bezpieczeństwa, nawet postępowanie karne. - Żadna kara nie cofnie tragedii - podkreślił Pawlik.
Autorka/Autor: mag/ tam
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24/ Matiussss