"Usłyszałem huk. Noc. Rozbite auto pod drzewem. Dookoła biega zakrwawiony mężczyzna. Obok leży drugi. Trzeci zakleszczony w aucie. Dzwonię po pomoc. Wtedy ten, co biegał, uciekł do lasu" - to relacja świadka wypadku. Kierowcy do dzisiaj nie udało się zatrzymać, ale wiadomo, kim jest. Zostawił w aucie dokumenty.
Policjanci z Wodzisławia Śląskiego poszukują kierowcy opla, który uderzył w drzewo w pobliskich Czyżowicach. - Ciąży na nim zarzut nieudzielenia pomocy - mówi Marta Pydych, rzeczniczka wodzisławskiej policji.
Zostawił dwóch rannych kolegów i samochód, a w nim wszystkie dokumenty. To 28-latek z Bytomia. Wszyscy poszkodowani są z tego miasta. Mało pamiętają z wypadku.
Zakrwawiony mężczyzna uciekł do lasu
Po godz. 3 w nocy przejeżdżający przez Czyżowice mężczyzna usłyszał potężny huk. Podjechał w jego kierunku i zobaczył dramatyczną scenę.
Jak opowiedział potem policji, na poboczu drogi wokół rozbitego na drzewie opla biegał zakrwawiony mężczyzna. Obok auta leżał drugi. Trzeci siedział zakleszczony w samochodzie.
Gdy świadek zdarzenia wyciągnął telefon i zaczął wzywać pomoc, biegający mężczyzna uciekł w głąb lasu.
Karetka zabrała rannych do szpitala. Mieli rany cięte na głowie, jeden złamaną nogę. - Początkowo twierdzili, że się nie znają i nie wiedzą, skąd tam się wzięli - opowiada Pydych.
Potem utrzymywali, że zabrali się tym oplem na stopa. Policjanci przypuszczają, że chcieli kryć kierowcę. Gdy wreszcie przyznali, że od niedawna są kolegami i wybrali się razem na imprezę do Rogowa - to następna wieś za Czyżowicami - wciąż nie mogli dojść do tego, jak znaleźli się w lesie.
Pydych: - Mieli jechać na stację benzynową, tyle pamiętają. Zasłaniają się niepamięcią powypadkową.
Wyszli już ze szpitala, ale nie znane są jeszcze wyniki badań ich krwi na zawartość alkoholu lub narkotyków.
Ślad urwał się u mamy
Policjanci przeszukali las przy udziale psów tropiących. Za lasem ślad się urwał.
Dzięki dokumentom dotarli do miejsca zameldowania 28-latka. - Ale tam była tylko jego mama, która twierdziła, że syn z nią nie mieszka i nie wie, gdzie on przebywa - mówi Pydych.
Policjanci twierdzą, że dotrą do poszukiwanego, to tylko kwestia czasu.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice