Na pięć lat więzienia sąd okręgowy w Bielsku Białej skazał kierowcę ciężarówki, który w marcu 2012 roku w miejscowości Przybędza (woj. śląskie) spowodował wypadek. Zginęło w nim osiem osób, a 10 zostało rannych.
Wiosną 2012 roku oskarżony po zmroku prowadził ciągnik scania z wózkiem do przewozu drewna. Podczas jazdy naczepa uderzyła w jadący z naprzeciwka bus, którym wracali z pracy górnicy z kopalni "Mysłowice-Wesoła".
Na miejscu zginęło sześciu z nich oraz kierowca. Ósma osoba zmarła w szpitalu. 10 osób zostało rannych.
Zaniedbania i nadmierna prędkość
W czwartek przed bielskim sądem zapadł nieprawomocny wyrok. Obrońca skazanego mecenas Maciej Zubek zapowiedział apelację.
Sędzia Wojciech Paluch w uzasadnieniu powiedział m.in., że obraz, który wyłonił się z zeznań biegłych, jest niekorzystny dla oskarżonego, będącego właścicielem firmy przewozowej i jednocześnie kierowcą zawodowym. Jechał zbyt szybko zestawem, który stwarzał zagrożenie dla innych uczestników ruchu.
Sędzia wymienił szereg nieprawidłowości i zaniedbań, które powinny uniemożliwić użycie naczepy. Przede wszystkim nie pasowała ona do ciągnika, były problemy z hamulcami, nie działało oświetlenie. Była też źle dołączona, przez co przy większej prędkości zachodziła na boki.
Wiedział o problemach
Prokuratura domagała się sześciu lat więzienia. Prokurator Jacek Boda podkreślił w mowie końcowej wygłoszonej trzy tygodnie temu, że tragiczny finał był wynikiem wielu zaniedbań Janusza S.
- Szokujący był brak wyobraźni jako kierowcy zawodowego i skala jego zaniedbań, jeśli chodzi o stan techniczny ciągnika i naczepy - podkreślił.
Zdaniem prokuratora S. wiedział o problemach z pojazdem i nic nie zrobił, by je usunąć.
"Przepraszam"
Oskarżony nie pojawił się w czwartek w sądzie. Przesłał list, w którym wyraził ubolewanie z powodu wypadku. - Mam świadomość, że żadne słowa nie zawrócą zaistniałego biegu wydarzeń. Jeżeli jestem winien, to całą mocą przepraszam - napisał.
Podkreślił, że nie miał najmniejszego zamiaru doprowadzić do wypadku.
W czwartek jego obrońca Maciej Zubek prosił sąd o uniewinnienie. Wskazywał, że pojazd oskarżonego został dopuszczony do ruchu. Zezwolił na to diagnosta ze stacji obsługi, a Janusz S. ufał jego opinii, że sprzęt jest sprawny - przekonywał. - Oskarżony przeżywa osobistą tragedię. Żyje w nieustannej traumie - dodał mecenas.
Diagnoście stacji badania pojazdów, który w październiku 2011 r. dopuścił do ruchu uszkodzoną naczepę, grozi grzywna lub do dwóch lat więzienia. Jego sprawą zajmuje się sąd w Cieszynie.
Do wypadku doszło w miejscowości Przybędza:
Autor: ejas/r / Źródło: tvn24 Katowice/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24