Straż pożarna ewakuowała ze szkoły w Tychach 600 osób. Kontrola nie wykazała wycieku gazu ani innej substancji. Dlaczego w miniony czwartek 36 uczniów wymagało pomocy medycznej, a sześcioro z nich trafiło do szpitala? Jak informuje placówka, niektóre dzieci występowały na akademii z okazji Święta Niepodległości, inne były widzami, a w sali było ponad 200 osób.
Czwartek, 10 listopada, 8.35. W szkole podstawowej numer 37 w Tychach odbywa się akademia z okazji Święta Niepodległości. To duża placówka publiczna z oddziałami językowymi, około 550 uczniów. Uroczystość odbywa się na sali gimnastycznej w turach.
"Podczas pierwszej tury akademii, dwóch uczniów zemdlało, a jeden poczuł się źle (było to około godziny 8.35). Dwie z tych osób występowały podczas akademii" - czytamy w komunikacie, który szkoła w odpowiedzi na nasze pytania przekazała tyskiemu urzędowi miasta.
"Podczas drugiej tury akademii, która rozpoczęła się tuż przed 10 nie odnotowano omdleń, natomiast od godziny 10.03 (w odstępach kilku minut) dzieci pojedynczo zaczęły zgłaszać, że źle się czują (słabły, zgłaszały nudności, ból brzucha, zawroty głowy). To były w większości dzieci biorące udział w akademii" - informuje dalej szkoła.
- Z nagrań z monitoringu szkoły wynika, że część z tych uczniów, którzy źle się poczuli, występowała, a część była widzami - uściśla Ewa Grudniok, rzeczniczka tyskiego magistratu.
Straż ewakuowała 600 osób, nie wykryto wycieku gazu
Przed godziną 11 szkoła podniosła alarm. - W pierwszym zgłoszeniu podejrzewano wyciek gazu - mówi Ewa Grudniok. Do placówki zaczęły przybywać na sygnale karetki pogotowia (w sumie 7), wozy strażackie (14, w tym jednostka chemiczna), policja i pogotowie gazowe.
Ewakuowano cały budynek - 600 osób, w tym około 550 uczniów. Zawiadomiono rodziców, by odbierali dzieci. Przed szkołą podstawiono autobusy, w których uczniowie mogli poczekać na opiekunów.
Jak przekazał nam w czwartek Piotr Szojda, komendant Państwowej Straży Pożarnej w Tychach, w sumie udzielono pomocy medycznej 36 dzieciom, skarżącym się na bóle i zawroty głowy. 18 z ich podano tlen. Sześcioro przewieziono na dalszą diagnostykę do trzech szpitali (w Tychach, Katowicach i Bielsku-Białej). Łukasz Pach, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach, tego samego dnia uspokajał, że hospitalizowanym dzieciom nie zagraża niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.
Na 305 metrach kwadratowych 240 osób
Szkołę sprawdzili strażacy, inspektorzy pogotowia gazowego i kominiarz. Nie wykryli wycieku gazu ani innej niebezpiecznej substancji, o czym służby informowały już w czwartek.
Sala, w której odbywała się akademia, ma 305 metrów kwadratowych powierzchni. Według zapewnień szkoły, jest wysoka, a "w sezonie jesiennym jest tam chłodno".
"Podczas drugiej tury [akademii - red.] włączona była wentylacja mechaniczna, dodatkowo otwarte zostały okna oraz drzwi" - informuje placówka.
W pierwszej turze na sali było około 200 osób, w drugiej - około 240.
Rzecznik PSP w Tychach Tomasz Kostyra już w czwartek w rozmowie z nami mówił: - Przyczyna słabnięcia uczniów była naturalna: duża ilość osób w sali, podwyższona temperatura i część dzieci poczuła dyskomfort.
Dzieci nadal czują strach, do klas wchodzą pedagog i psycholog
W poniedziałek przed południem w szkole było 402 uczniów na 508, którzy w tym czasie mieli lekcje. Niektóre dzieci do dzisiaj czują dyskomfort.
"Kilkoro uczniów zgłaszało dolegliwości typu ból brzucha, jedno dziecko zgłosiło się do pielęgniarki z powodu strachu, jakie odczuwało. Pedagog i psycholog szkolny w godzinach porannych wchodzili do klas i informowali uczniów, że są do ich dyspozycji i służą pomocą, jeśli ktoś chce porozmawiać lub źle się poczuje. Taki komunikat zostanie także wysłany do rodziców z podaniem godzin dostępności. Dodatkowo wychowawcy będą przeprowadzać z uczniami rozmowy podczas lekcji wychowawczych" - poinformowała placówka.
Sprawę wyjaśnia policja, szkoła udostępniła im nagrania z monitoringu.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24