W środę wieczorem strażacy dostali informację, że do studni wpadł na mężczyzna. Wyciągnęli go. Jak się okazało, z tej nieprzyjemnej sytuacji wyszedł bez większych obrażeń. Z ustaleń pracujących na miejscu policjantów, jak i relacji świadków zdarzenia wynika, że mężczyzna wchodził do studni po telefon, który tam wpadł.
Aspirant Piotr Myrda, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Tychach potwierdził zdarzenie.
- O godzinie 19:31 otrzymaliśmy zgłoszenie o mężczyźnie, który wpadł do studni. Po przyjeździe na miejsce, strażacy ustalili, że mężczyzna znajdował się na głębokości 10 metrów. Był przytomny i nie uskarżał się na żadne dolegliwości - przekazał. - Strażacy, przy użyciu uprzęży i trójnogu wydobyli mężczyznę na powierzchnie i przekazali pod opiekę pogotowia ratunkowego. Nie było konieczności hospitalizacji - dodał.
Jak podaje serwis 112Tychy.pl z ustaleń pracujących na miejscu policjantów jak i relacji świadków zdarzenia wynika, że mężczyzna wchodził do studni po telefon, który tam wpadł. Jednak przeliczył się ze swoimi możliwościami i spadł na dno studni nie potrafiąc się z niej wydostać. Działania służb ratunkowych na miejscu trwały około dwóch godzin. Dalsze postępowanie w tej sprawie prowadzą tyscy policjanci
Źródło: Kontakt 24
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Pestka 112Tychy/Kontakt 24