W nocy runęła ściana kamienicy. Strażacy przeszukiwali gruzy, ewakuowali mieszkańców. W tym czasie z remizy zniknął agregat prądotwórczy, bez którego trudno prowadzić akcje w płonących budynkach.
Policja publikuje nagranie z monitoringu, na którym jest zarejestrowany moment kradzieży agregatu prądotwórczego z remizy Ochotniczej Straży Pożarnej w Świętochłowicach. Na nagraniu widać, jak dwaj mężczyźni, jeden za drugim, wchodzą do bramy OSP, na moment znikają, a potem wynoszą razem ciężki przedmiot.
Piotr Herrmann, prezes OSP w Świętochłowicach, pokazał na zdjęciu w mediach społecznościowych, jak wyglądał agregat.
Policja publikuje także zdjęcia podejrzewanych i prosi o pomoc każdego, kto ich rozpoznaje.
Bez agregatu nie oświetlą pomieszczeń
Do kradzieży doszło na ulicy Łagiewnickiej w nocy z 2 na 3 stycznia.
- Strażacy wyjechali na akcję do katastrofy budowlanej. Brama remizy jest na pilota, zawsze zamyka ją kierowca wozu. Naciska guzik i tyle. Tego dnia z jakichś powodów brama się nie zamknęła - opowiada Hermann.
W dzielnicy Lipiny runęła ściana budynku. Był niezamieszkany i przeznaczony do wyburzenia, ale strażacy musieli przeszukać gruzy i ewakuować mieszkańców kamienicy przyległej do ruiny. Gdy wrócili do remizy, agregatu już nie było.
Herrmann: - To niezbędny sprzęt w czasie akcji ratowniczo-gaśniczych. Gdy jest pożar w budynku, trzeba w pierwszej kolejności odciąć prąd. Stawiamy wtedy agregat przed klatką schodową, by podłączyć narzędzia i reflektory, oświetlić pomieszczenia. To był nasz drugi, rezerwowy agregat. Nowy kosztuje około 850 złotych. Ochotnicza straż nie ma dużo pieniędzy, wszyscy mieszkańcy składają się na sprzęt. Można powiedzieć, że okradzeni zostali mieszkańcy Świętochłowic.
Rafał na oficjalnym profilu miasta Świętochłowice: - Cisną się same inwektywy na usta. Kiedyś złodziej przynajmniej miał jakieś zasady. Samochody służb i tego typu placówki były nietykalne. A teraz? Jeden z drugim nie pomyśli, że ten agregat może być potrzebny, jak mu dach własnego domu na łeb spadnie. Ja też padłem kiedyś dwukrotnie ofiarą. Raz skradziono mi radiostację i radio samochodowe z karetki, drugim razem skradziono mi plecak z dokumentami, śniadaniem i termosem, także z karetki.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja