O drugiej w nocy grupą przyszli do remizy. Wyłapywali tych, którzy byli w mundurach strażackich i bili ich - informuje policjantka. Zarzuty pobicia ma już sześć osób, niewykluczone są kolejne zatrzymania. Cztery trafiły już do aresztu. - By rozbić ich solidarność - podkreśla prokurator.
Do zdarzenia doszło w miejscowości Stara Huta pod Myszkowem o drugiej w nocy z czwartku na piątek, ale cała historia, w której można doszukiwać się motywu napaści, zaczęła się za dnia w trakcie festynu rodzinnego, zorganizowanego przez miejscową Ochotniczą Straż Pożarną.
- Na festyn przyszedł mężczyzna, który zaczepiał gości. Został grzecznie wyproszony przez strażaków - mówi Barbara Poznańska, rzeczniczka policji w Myszkowie.
Mężczyzna wyszedł, ale nie zapomniał o incydencie. Po festynie, gdy goście się rozeszli, a strażacy sprzątali remizę, miał wrócić z kolegami.
- Wyłapywali tych, którzy byli w mundurach strażackich i bili ich - mówi Poznańska.
Przez przypadek pobili też policjanta, który równocześnie jest strażakiem ochotnikiem i w takim umundurowaniu występował.
Areszt dla rozbicia solidarności
Strażacy zgłosili sprawę na policji. Potrafili wskazać niektórych napastników, dlatego czterech z nich zostało zatrzymanych tego samego dnia. Prokurator zawnioskował do sądu o areszt tymczasowy.
- Nie był to czyn o charakterze chuligańskim, bo do napaści doszło po festynie, czyli nie w miejscu publicznym. Poszkodowani nie są także objęci ochroną funkcjonariusza publicznego, bo chociaż byli w mundurach, to nie w czasie akcji - wyjaśnia Dariusz Bereza, prokurator rejonowy w Myszkowie.
Podsumowując, podejrzanym nie grozi wysoka kara. Usłyszeli zarzuty pobicia, za co mogą trafić do więzienia najwyżej na trzy lata. Poszkodowani nie odnieśli poważnych obrażeń, poza jednym, któremu wybito dwa zęby.
Mimo to sąd zgodził się na trzy miesiące aresztu dla wszystkich czterech mężczyzn. - Podstawą wniosku była obawa matactwa - wyjaśnia prokurator. - Musimy odizolować od siebie podejrzanych, rozbić ich solidarność, żeby wykazać rolę każdego z nich w zdarzeniu, w poszczególnych jego fazach.
Jak dodaje Bereza, możliwa jest zmiana środka zapobiegawczego a także zarzutów. - Nie wykluczamy także ataku pokrzywdzonych na niektórych sprawców. Śledztwo nie jest jednostronne, badamy wszystkie wątki - dodaje prokurator.
Na razie poszkodowanych jest dziewięciu strażaków, a podejrzanych o napaść sześciu. Dwóch z nich złożyło obszerne wyjaśnienia, dlatego objęci są tylko dozorem policyjnym. Śledczy przewidują kolejne zatrzymania, bo grupa napastników miała liczyć około dziesięciu osób.
Do zdarzenia doszło w Starej Hucie (woj. śląskie):
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Myszkowie