68-letnia kursantka, która śmiertelnie potrąciła instruktora na placu manewrowym w Rybniku, usłyszała wyrok. Sąd uznał, że jest winna i skazał ją na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata.
W Sądzie Rejonowym w Rybniku zakończył się proces 68-letniej Barbary K., oskarżonej o to, że 24 czerwca 2019 roku na placu egzaminacyjnym podczas zdawania egzaminu na prawo jazdy, kierując toyotą yaris, naruszyła nieumyślnie zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym i śmiertelnie potrąciła 35-letniego Łukasza O. Był egzaminatorem, ale nie tym, który egzaminował K.
Podczas procesu ustalono, że w chwili tragedii oskarżona miała ograniczoną poczytalność
Sąd uznał oskarżoną Barbarę K. za winną popełnienia zarzuconego jej czynu i wymierzył jej karę sześciu miesięcy pozbawienia wolności. Warunkowo zawiesił wykonanie orzeczonej kary na okres próby dwóch lat.
Ponadto wobec oskarżonej orzeczono karę grzywny w wysokości stu stawek dziennych (przy założeniu, że jedna wynosi 40 złotych). Barbara K. ma też zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na 10 lat.
Tragedia na placu manewrowym
Do tragedii doszło na placu manewrowym podczas egzaminu na prawo jazdy. K. była kursantką, a O., którego potrąciła, egzaminatorem prowadzącym egzamin. Według śledczych nikt oprócz kursantki nie zawinił.
Barbara K. rozpoczęła kurs w kwietniu 2018 roku. Wcześniej, jak każdy w podobnym przypadku, przeszła badania lekarskie, w czasie których nie taiła historii swoich chorób oraz przyjmowanych leków. Jak ustalili śledczy, lekarz nie miał obowiązku wysyłać jej na dodatkowe badania psychologiczne i mógł wydać orzeczenie bez przeciwwskazań do prowadzenia pojazdów.
Jak mówił śledczym instruktor, który szkolił Barbarę K., kobieta słabo sobie radziła. Zalecił jej wykupienie dodatkowych godzin jazdy, co uczyniła. W sierpniu tego samego roku zaliczyła wewnętrzne egzaminy: teoretyczny i praktyczny. I nastąpiła długa przerwa, w żaden sposób nieudokumentowana, czy kobieta w tym czasie siadała za kierownicą.
W styczniu 2019 podeszła do egzaminu teoretycznego i za piątym razem zdała. Do egzaminu praktycznego na placu manewrowym przystąpiła 24 czerwca 2019 roku.
Kursantka była sama w aucie, co jest zgodne z przepisami. Przejechała łuk i nie zatrzymała się tam, gdzie powinna. Przewróciła słupek i jechała dalej z prędkością 40 kilometrów na godzinę. Łukasz O. jej nie egzaminował. Przeprowadzał egzamin z kimś innym i zareagował na zachowanie Barbary K., jak inni świadkowie. Krzyczeli, ale kursantka nie reagowała. O. wbiegł na jej tor jazdy.
Według opinii biegłych, gdyby K. zaczęła ostro hamować, i tak nie uniknęłaby potrącenia O. Jedyną szansą był gwałtowny skręt kierownicy w lewo. Ale nic nie zrobiła. Przyspieszyła, osiągając prędkość prawie 50 kilometrów na godzinę. Cały czas jechała na pierwszym biegu i z nogą na gazie. Nie przełożyła nogi na hamulec. Nie podjęła żadnych reakcji obronnych, dlatego że zdaniem biegłych nie posiadała podstawowych umiejętności do prowadzenia pojazdu.
Kursantka uderzyła jeszcze w drzewo i zatrzymała się na innym samochodzie. Wymagała podania środków uspokajających. Długo była w szoku. Instruktor zmarł na miejscu.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24