Maj - pani sędzia powoduje kolizję pod wpływem alkoholu i natychmiast nie wolno jej przychodzić do pracy. Wrzesień - sąd dyscyplinarny zawiesza ją w obowiązkach, ale nie odbiera pensji. Październik - posiedzenie w sprawie obniżenia pensji dopiero się odbędzie. - Taka procedura - wyjaśnia rzecznik sądu dyscyplinarnego.
Wobec 53-letniej Beaty B., byłej przewodniczącej wydziału cywilnego w Sądzie Rejonowym w Siemianowicach Śląskich toczą się dwa niezależne postępowania.
Pierwsze, karne, prowadzone z początku przez Prokuraturę Okręgową w Katowicach zostało przejęte przez Prokuraturę Krajową i dotyczy spowodowania kolizji pod wpływem alkoholu.
Drugie prowadzi rzecznik dyscyplinarny Sądu Okręgowego w Katowicach, nadrzędnego wobec sądu w Siemianowicach. W sprawach funkcjonariuszy publicznych można go porównać do prokuratora w sprawach karnych zwykłych obywateli. To postępowanie rozstrzygnie, czy Beata B. nadal będzie sędzią. Decyzję podejmie Sąd Apelacyjny (czyli dyscyplinarny w tej sprawie) w Katowicach.
Na razie 53-latka nie ma prawa wydawać wyroków. Od pięciu miesięcy oficjalnie nie chodzi do pracy. Ale zarabia tyle samo, co przed kolizją. Nieoficjalnie - około 10 tys. zł.
Kolizja
Według Kodeksu karnego, jeśli kierowca ma w organizmie od pół promila alkoholu, popełnia przestępstwo. Wystarczy, że w takim stanie prowadzi samochód. Jak ustaliła policja, Beata B. gdy doprowadziła do kolizji, miała 2,4 promila.
Do zdarzenia doszło w niedzielę 22 maja około godz. 13 na skrzyżowaniu ulic Wandy i Szwedy w Chorzowie.
Z informacji policji: "Beata B. za kierownicą suzuki nie zastosowała się do znaku "STOP" i uderzyła w jadącego prawidłowo opla, który prowadziła 26-latka. Suzuki dachowało".
Beata B. została zatrzymana na miejscu i zgodnie z przepisami poinformowała policjantów, że jest sędzią.
Konsekwencje kontra procedury
Beacie B. natychmiast zatrzymano prawo jazdy. Ale podejrzaną ciągle nie jest.
Prokuratura Krajowa, która powinna przedstawić jej zarzuty, najpierw musi wystąpić o uchylenie immunitetu. - Dotąd tego nie zrobili - dowiedzieliśmy się od Roberta Kirejewa, rzecznika Sądu Apelacyjnego w Katowicach.
Natomiast prezes Sądu Okręgowego w Katowicach tego samego dnia wszczął procedurę odwołania Beaty B. Z dnia na dzień przestała być przewodniczącą wydziału i została odsunięta od jakichkolwiek czynności służbowych. - Odtąd nie może orzekać, nie powinna w ogóle pojawiać się w sądzie - mówi Kirejew.
Ale wciąż figuruje na liście płac.
Pierwsza decyzja o przerwie w pracy Beaty B. miała charakter doraźny. Kirejew zapewnia, że tak wygląda procedura.
Rzecznik dyscyplinarny Sądu Okręgowego w Katowicach następnie złożył wniosek o tymczasowe zawieszenie w czynnościach służbowych do 13 listopada. Taka procedura.
Wniosek został rozpatrzony pozytywnie 13 września. Dopiero, bo prócz procedury zadecydował sezon urlopowy. Przez trzy miesiące nie dało się zebrać składu sędziowskiego.
Następnie rzecznik zawnioskował o przedłużenie zawieszenia do zakończenia postępowania dyscyplinarnego oraz równocześnie o obniżenie pensji pani sędzi. Jak mówi Kirejew, procedura nie pozwalała złożyć takiego wniosku zaraz po przestępstwie ani z pierwszym wnioskiem o zawieszenie w pracy.
To ważne, ponieważ ewentualna decyzja o obniżeniu pensji obowiązywać będzie od momentu zawieszenia, czyli 13 września. Nie od momentu popełnienia przestępstwa, ani nie od rozstrzygnięcia wniosku, które ma nastąpić w następny poniedziałek.
Oznacza to - jeśli Sąd Apelacyjny postanowi pomniejszyć uposażenie - że Beata B. będzie musiała zwrócić część pieniędzy albo zostanie jej to potrącone.
- Rzecznik wystąpił o obniżenie pensji o 50 procent, czyli maksymalną dopuszczalną w ustawie wysokość - mówi Kirejew. - Sędzia nie może wykonywać innej działalności, nie można jej zupełnie pozbawić środków do życia. Poza tym zawsze jest domniemanie niewinności.
Najsurowsza karą, jaką może orzec Sąd Apelacyjny wobec Beaty B., to wydalenie z zawodu.
W sprawie karnej grożą jej dwa lata pozbawienia wolności, utrata prawa jazdy minimum na trzy lata oraz nawiązka.
Oba wyroki nie powinny być od siebie zależne.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja