Spędził w szpitalu psychiatrycznym 11 lat. To było przymusowe leczenie za groźby karalne, których mu nie udowodniono. Miał wyjść na wolność po wyroku Sądu Najwyższego, ale szpital przetrzymał go jeszcze miesiąc. Trzeba było ponownej rozprawy, której wynik psychiatrzy próbowali podważyć. Sąd w czwartek odrzucił ich zażalenie. Feliks Meszka pozostanie na wolności.
79-letni Feliks Meszka, wdowiec, mieszka sam w Katowicach. Po 11-letnim pobycie na zamkniętym oddziale psychiatrycznym w Rybniku musiał odremontować opustoszałe i splądrowane mieszkanie. - Założyłem gniazdka elektryczne, to mój zawód. Montuję karnisz, ale coś mi nie wychodzi. Śruby nie chcą się trzymać w ścianie gipsowej - opowiada.
Sam sobie gotuje. Odwiedził grób matki, samotnie podróżując w okolice Szczecina. - Musiałem opłacić grób, bo już by go zlikwidowali. Zapewnili mnie, że znajdzie się miejsce również dla mnie na tym cmentarzu, jeśli chciałbym być tam pochowany - mówi.
Wreszcie: ma opinie pięciu psychiatrów, że jest zdrowy. Przestał brać leki. Od pół roku żyje jak wolny człowiek.
Jednak rybnicki szpital psychiatryczny o nim nie zapomniał. Kierownictwo lecznicy złożyło zażalenie na decyzję sądu rejonowego w Rybniku, po której Meszka odzyskał wolność. W sądzie okręgowym w Gliwicach odbyło się posiedzenie w tej sprawie. Zażalenie zostało odrzucone. - Po rozpatrzeniu orzekł, że szpital nie może w tej sprawie apelować, bo nie jest uczestnikiem postępowania, co od początku wskazywałem. To potwierdza, ze szpital działał nielegalnie - mówi Piotr Wojtaszak, adwokat Meszki.
Jan Ciechorski, pełnomocnik szpitala psychiatrycznego w Rybniku: - To nie jest tak, że szpital chce powrotu pana Meszki do szpitala. Istotną kwestią jest, czy sąd rejonowy prawidłowo postąpił, wydając postanowienie bez opinii biegłego psychiatry. Opinia jest obowiązkowa. Ta decyzja będzie wskazówką dla szpitala na przyszłość.
Wystarczyło, że się na niego poskarżyli
To było w 2004 rok. 10 listopada 2015 Sąd Najwyższy uchyla postanowienia sądów - rejonowego w Rybniku i okręgowego w Gliwicach, gdzie pacjent się odwoływał - w sprawie Meszki. Mężczyzna powinien wtedy wrócić do swojego domu, ale szpital chce inaczej. Przenosi Meszkę na zwykły oddział, stosując procedurę przyjęcia do szpitala bez zgody pacjenta, z uwagi na rzekome zagrożenie wynikające z jego choroby. Mimo, że starszy pan nie tylko nikogo "nie załatwił", ale też w trakcie całego pobytu w szpitalu nie powtórzył gróźb ani nie był agresywny.
14 grudnia sąd rejonowy w Rybniku orzeka, że ta miesięczna, przymusowa hospitalizacja Meszki była nielegalna. Właśnie tę decyzję zaskarżył szpital. Kierownictwo upiera się, że miało rację.
- Nie boję się, lekarze psychiatrzy uważają, że jestem zdrowy - mówił przed orzeczeniem sądu pan Feliks, który pobyt w szpitalu wspomina jako koszmar.
- Gdyby sąd okręgowy skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia przez I instancję, pan Meszka, choć brzmi to absurdalnie, mógłby wrócić do szpitala - obawiał się Wojtaszak.
Chcą milionowych odszkodowań
Piotr Wojtaszak reprezentuje również innych pacjentów rybnickiego szpitala psychiatrycznego, którzy spędzili tam po 8 lat na przymusowym leczeniu. Krystian Broll, tak jak Meszka, został zamknięty za rzekome groźby karalne. Stanisław Belski - za kradzież kilku paczek kawy. Obaj panowie odzyskali wolność dopiero po interwencji rzecznika obywatelskiego, mediów i sądów.
Wojtaszak walczy dla nich o wysokie odszkodowania. W przypadku Meszki - o 12,3 mln zł. Sprawa odszkodowawcza Brolla (chodzi o 14 mln) już ruszyła. Belski jeszcze nie podjął decyzji, czy się o to starać.
Równocześnie prokuratura okręgowa w Częstochowie prowadzi śledztwo w sprawie "zalekowania" Brolla (pacjent po zmianie dawki leków miał omal nie stracić życia) oraz śmierci innego pacjenta z podobnego powodu. Bada też, czy Belski przez ponad rok był w szpitalu niesłusznie, bo czyn, za który siedział, przestał być kwalifikowany jako przestępstwo.
Feliks Meszka w ostatnim miesiącu w szpitalu psychiatrycznym:
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice